Beata Pokrzeptowicz, która jako osoba zaufana reprezentuje wielu polskich rodziców przed niemieckimi sądami w sprawach przeciwko Jugendamtom twierdzi, że niemieckie sądy, oraz niemieccy urzędnicy nadal dyskryminują rodziców "nie Niemców". "Przypadki zabierania polskich dzieci w Niemczech pojawiają się bez przerwy i nic się nie dzieje. Pojawiają się nowe przypadki i historia się powtarza, zabiera się dzieci bez powodu" - powiedziała nam Pokrzeptowicz, dodając, że polscy rodzice liczą na interwencję polskich władz, bowiem w Niemczech nie znajdują żadnej urzędniczej pomocy.
Adwokat z Berlina Stefan Hambura rozmawiając z nami dodaje, że jedynym wyjściem jest likwidacja instytucji Jugendamtów i powołanie na jej miejsce innego urzędu, który podlegałby kontroli. Jugendamty nie podlegają żadnej kontroli państwa i organów wykonawczych. Także lokalne władze, pomimo tego, że finansują ten urząd, to go nie kontrolują i nie mogą im narzucić żadnej decyzji.
Według danych organizacji "Sieć Wolnej Edukacji" (Netzwerk Bildungsfreiheit) w roku 2012 Jugendamty w Niemczech odebrały ponad 40 tysięcy dzieci. Nie są prowadzone dokładne statystyki, ile dokładnie dzieci odebrały Jugendamty polskim rodzicom. Pokrzywdzeni polscy rodzice najczęściej są pozbawieni opieki prawnej, ponadto - jak sami twierdzą - często są zastraszani przez niemieckich urzędników, dlatego nie zgłaszają swoich kłopotów.
IAR/Waldemar Maszewski/Berlin
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.