"Za słońcem" prosto z Globaltiki! Chango Spasiuk, Sutari o wschodzie słońca i dyskusje o wielokulturowości

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2025 13:00
Między 17 a 20 lipca br. Park Kolibki w Gdyni zmienia się w najbardziej muzyczny teren zielony w Polsce. To tu odbywa się Festiwal Kultur Świata Globaltica, w tym roku świętujący 20-lecie istnienia. Na podróż "za słońcem" z samego serca festiwalu zapraszają Magda Tejchma i Aleksandra Tykarska.
Audio
  • Za słońcem z Globaltiki 2025, 20 lipca (Dwójka)
Globaltica 2025: Lindigo i Asmaa Hamzaoui  Bnat Timbouktou
Globaltica 2025: Lindigo i Asmaa Hamzaoui & Bnat Timbouktou Foto: Marek Sałatowski
  • Początki Festiwalu Kultur Świata Globaltica w Gdyni sięgają roku 2004. Przez dwie dekady nad polskie morze dzięki tej imprezie przyjechało dziesiątki świetnych artystów z całego świata.
  • Z okazji jubileuszu XX-lecia organizatorzy postanowili przyznać specjalną honorową nagrodę. Laureatem pierwszej został Boban Marković.
  • Festiwal odbył się w dniach 17-20 lipca w Gdyni i na terenie zabytkowego parku Kolibki. W programie znalazły się koncerty, pokazy filmowe, spotkania artystyczne, warsztaty, a także spacery i dyskusje poświęcone kaszubskiej kulturze i historii regionu.

Bohaterem audycji był jeden z artystów, który wystąpił na tegorocznym festiwalu - Chango Spasiuk. To jedna z najbardziej wyrazistych postaci współczesnej muzyki argentyńskiej – artysta głęboko zakorzeniony w muzycznej tradycji swojego regionu, który potrafił nadać jej nowy, uniwersalny wymiar. Pochodzący z prowincji Misiones, o silnych wpływach ukraińskich, guarani i kreolskich, Chango od lat przywraca blask tradycyjnej muzyce chamamé – stylowi, który długo był marginalizowany, a dziś dzięki niemu odzyskuje swoją godność i artystyczną rangę.

Posłuchaj
19:18 _PR2 (mp3) 2025_07_20-18-04-16.mp3 Rozmowa z Chango Spasiukiem, Festiwal Kultur Świata Globaltica 2025 (Dwójka)

 

Wirtuoz akordeonu, który potrafi wydobyć z tego instrumentu zarówno dziką energię tanecznych rytmów, jak i liryczne, niemal kontemplacyjne brzmienia. Jego muzyka tętni rytmem regionu Gran Chaco i dorzecza Parany, ale też opowiada historie wykraczające poza geografię – o przemieszczaniu się, pamięci, naturze i tożsamości.


Chango Spasiuk na Globaltice 2025. Chango Spasiuk na Globaltice 2025. fot. Bartek Muracki Photography.

- Urodziłem się w małej miejscowości Apostoles, która znajduje się w prowincji Misiones w Argentynie to region niejako wciśnięty pomiędzy Brazylię i Paragwaj. 27 sierpnia 1897 roku do owej miejscowości przybyło 6 polskich rodzin i 6 ukraińskich. Zarazem byli to pierwsi polscy i ukraińscy osadnicy, którzy osiedlili się w Argentynie. Urodziłem się w miejscu, które posiada ogromną moc – dzięki tym imigrantom ale także dzięki innym ludziom – Metysom, Kreolom i rdzennym mieszkańcom Ameryki Południowej. Bardzo ważny jest także wpływ dwóch sąsiednich krajów które są bardzo blisko od nas, zarówno Brazylii jak i Paragwaju. W tamtych czasach ta różnorodność była bardzo problematyczna. Jednak dla mnie i dla mojego dzieciństwa była ona ogromnym skarbem – moja muzyka żywi się tą różnorodnością. W ty co gram nie rozróżniam i nie wskazuję co jest bardziej polskie, co ukraińskie czy może kreolskie czy mniej argentyńskie – mówię po prostu, że to jest mój świat dźwiękowy - opowiadał artysta w audycji.

Spasiuk z jednej strony głęboko zanurzony jest w tradycji – w jego grze słychać wpływy ludowych kapel, muzyki ukraińskich przodków i śpiewów indiańskich – z drugiej zaś nie boi się dialogu z muzyką świata, jazzem czy klasyką. Koncerty Spasiuka są pełne skupienia, emocji i przestrzeni – to muzyka, która płynie, oddycha, pozostawia miejsce na ciszę i refleksję.

Dzięki swojej autentyczności, skromności i artystycznej wizji Chango Spasiuk zdobył uznanie nie tylko w Ameryce Południowej, ale i na scenach Europy, Azji i obu Ameryk. W jego muzyce słychać i nostalgię, i radość – ale przede wszystkim głęboki szacunek do dźwięku jako formy opowieści.


- Nie jestem artystą mainstreamowym, którego można usłyszeć na co dzień w radiu, więc na koncertach zawsze zaczynam od zera. Ale jest w tym coś pięknego, a piękno nie ma swojego jednego terytorium. W tych sytuacjach natychmiast czuje się pewne połączenie, które zbliża nas bardziej do siebie. To najpiękniejszy prezent tych wszystkich lat, które przeżyłem jako muzyk – poczucie bliskości tego drugiego człowieka, który mimo, że często mówi w innym języku czy pochodzi z zupełnie innej kultury, ale łączy się ze mną, to jest wspaniałe. Ostatnio czytałem książkę o życiu Marty Argerich i znalazłem w niej zdanie mówiące o tym czym jest bycie muzykiem i tworzenie muzyki: tworzenie muzyki to dawanie innym czegoś, czego sami nie jesteśmy pewni posiadania. Tak więc kiedy następuje ten proces twórczy, to nie jest on jedynie prezentem dla odbiorcy, ale także i dla samego muzyka. Uważa się, że muzyk przynosi to coś, czego my nie mamy, czego odbiorca oczekuje i czego potrzebuje. Tymczasem muzyk nie ma niczego i tak jak słuchacz potrzebuje wszystkiego - mówił Chango Spasiuk.

W audycji także:

  • Specjalny koncert o wschodzie słońca z triem Sutari 
  • dr Łukasz Podlaszewski z Muzeum Emigracji pomaga znaleźć odpowiedź na pytanie: Czy masz przodka emigranta?
  • Piotr Pucyło, dyrektor artystyczny festiwalu Globaltica, o specjalnej nagrodzie dla Bobana Markovića i historii festiwalu

Aleksandra Tykarska, Magdalena Tejchma i Piotr Pucyło, dyrektor artystyczny festiwalu Globaltica. Aleksandra Tykarska, Magdalena Tejchma i Piotr Pucyło, dyrektor artystyczny festiwalu Globaltica.

***

Na audycję Za słońcem w niedzielę (20.07) od godz. 17.00 zapraszają Magda Tejchma i Aleksandra Tykarska

Czytaj także

Boubacar Traoré. Piękno afrykańskiego bluesa

Ostatnia aktualizacja: 23.01.2022 16:05
Boubacar Traoré po raz pierwszy zyskał sławę na początku lat 60. Opracował unikalny styl gry na gitarze, łączący amerykańską muzykę bluesową, arabską i pentatoniczną. Był gwiazdą w Mali i symbolem niepodległego na nowo kraju. Jego piosenki były niezwykle popularne i lubiane, regularnie słuchane w radiu. Nie nagrał wówczas ani jednego utworu, a ponieważ muzykom nie płacono tantiem, musiał chwytać się każdej pracy i ledwo wiązał koniec z końcem...
rozwiń zwiń