Zrobienie kariery filmowej poza dużymi studiami filmowymi jest w Stanach Zjednoczonych prawie niemożliwe, bardzo niewielu osobom się to udało. - Niezależność oznacza bycie uzależnionym od dobroci innych ludzi. Jedynie osoby, jak Steven Spielberg są zupełnie niezależne, a ktoś taki jak ja jest w zupełnie innej sytuacji - mówi Todd Solondz, w rozmowie z Janem Pelczarem w Dwójce.
Amerykański reżyser odebrał we Wrocławiu, w trakcie American Film Festival nagrodę Indie Star Award. - Filmować zawsze było ciężko, ale teraz jest ciężej niż kiedykolwiek - mówi Solondz - Kryzys finansowy nie jest jedyną tego przyczyną. Nastąpiła zmiana. Teraz filmy muszą rywalizować z grami komputerowymi, internetem, tysiącem stacji telewizyjnych. Ciężko przekonać ludzi by wydali pieniądze na bilet do kina. Młodzi z Europy czy Azji uważają, że piractwo internetowe jest w porządku. To nie jest jakiś szczególny moment w cyklu, ale ciągła przemiana. W XX wieku film był emblematem popkultury. Ta epkoa przeminęła.
Nowy film Solondza "Dark horse" w lutym będzie można zobaczyć w polskich kinach. - Główny bohater obrazu Abe daje się złapać w pułapkę. Tak postrzega swoją sytuację, ale podejmuje walkę, by rozpocząć nowe życie. To ta walka czyni go fascynującym - mówi Solondz.
usc