- Mnie nie interesuje, czy to, co prezentuje wystawa jest sztuką czy nie sztuką. Nie zawracajmy sobie głowy definiowaniem tego, co sztuką jest, a co nie – stwierdziła prof. Maria Poprzęcka. – Mnie ciekawiły nie obiekty, ale postawy… kuratorów.
Zaproszeni do udziału w audycji kuratorzy mieli zatem okazję zaprezentować swój punkt widzenia.
- Wystawa opiera się na postulacie Żmijewskiego, który chciał wprowadzić do przestrzeni galeryjnej pewne głosy środowisk, z których światopoglądem niekoniecznie chcielibyśmy się utożsamić. Wychodzimy poza zamknięty obieg, łatwo przewidywalną pulę artystów – powiedział Sebastian Cichocki. Łukasz Ronduda dodał zaś:
- Postanowiliśmy zamienić Muzeum Sztuki Nowoczesnej w przestrzeń prezentacji sztuki zaangażowanej, nastawionej na wzmacnianie tożsamości narodowo-religijnej. To przestrzeń dialogu i miejsce spotkania wzajemnie wykluczających się sfer.
Wydarzenia historyczne, również te najnowsze (katastrofa Smoleńska) silnie spolaryzowały przestrzeń publiczną w Polsce. Wedle gościa Dwójki, różne środowiska nie wchodzą ze sobą dialog. Instytucje sztuki współczesnej są całkowicie zamknięte wewnątrz jednego dyskursu. Wystawa w Muzeum Sztuki Nowoczesnej ma przełamać ten stan rzeczy. To się udało, przynajmniej podczas wernisażu spotkali się ludzie zarówno obeznani ze sztuką nowoczesną (kojarzeni ze środowiskami lewicowymi) i publiczność wywodząca się ze środowisk prawicowych, których wizja sztuki współczesnej jest nieco inna.
Sztuka taka, jaka jest prezentowana na wystawie, nie jest nowa, podkreśla prof. Poprzęcka. Sięga przynajmniej roku 1981 – fenomenu przykościelnej sztuki solidarnościowej. Współczesna sztuka narodowo-patriotyczna wykazuje wiele podobieństw do tamtych dzieł, zarówno plastycznych jak i literackich.
Krytyk sztuki Stach Szabłowski przeniósł dyskusję na grunt definicji:
- Protestuję przeciw mieszaniu pojęć sztuki "katolickiej", "narodowej", "prawicowej" czy "patriotycznej". Nie zgodzę się też z panią profesor, że nie warto zastanawiać się nad tym, czym jest sztuka. Właśnie w kontekście tej wystawy, zatytułowanej "Nowa sztuka narodowa", na której nie ma zadnej sztuki. A kiedy tak mówię, należy zapytać, jakiej definicji używam? Definicja jest prosta: to, czym jest sztuka, stale negocjujemy między sobą, a pomagają w tym instytucje, które legitymizują pewne praktyki jako artystyczne.
Wedle Szabłowskiego wystawa wprowadziła do sal wystawienniczych szereg obiektów wizualnych, które nie powstały jako dzieła sztuki, nie miały takich pretensji. Powstały w innych celach, niż sztuka, a po zakończeniu wystawy nie staną się sztuką. Krytyk neguje także istnienie dużej spontanicznej fali sztuki narodowo-patriotycznej (na przykładzie twórczości komiksowej).
Wywołało to gorącą polemikę w Dwójkowym studiu. W audycji mówiono o wątkach narodowych pojawiających się w rozmaitych sztukach - od polskiego hip-hopu, który zaczyna eksplorować wątki rodzime, nie zapożyczone (Powstanie Warszawskie, ks. Jerzy Popiełuszko), po sztuki plastyczne. A także, w czym Artur Żmijewski przypomina XIX-wiecznego etnografa. I przede wszystkim: czym jest pierwiastek narodowy, patriotyczny i czy musi być z definicji związany z katolicyzmem i nacjonalizmem? I przeciwnie: czy sztuka współczesna jest z zasady lewicowa?
Audycję prowadził Marcin Pesta.