Jeżeli nałożymy na siebie dwie mapy Muranowa, przedwojenną i współczesną, to nic się ze sobą nie zgadza. Ulice zmieniły swój bieg i swoje nazwy.
W czasie wojny funkcjonowało tam getto, zamienione po powstaniu w trzy miliony metrów sześciennych białego gruzu. Kilkumetrowe hałdy gruzu ciągnęły się po horyzont.
Gruzu nie chcieli ruszać
Mówi się, że współczesny Muranów wyrósł po wojnie na gruzowym wzniesieniu tylko z konieczności, bo gruzów było tak dużo, że nie dałoby się ich wywieść. Ale to nieprawda.
Bohdan Lachert architekt, który odbudowywał tę część miasta, podkreślał, że decyzję o pozostawieniu gruzów podjął świadomie. Zdawał sobie sprawę, że w ziemi, w resztkach dawnych piwnic znajdują się ludzkie szczątki. Chciał stworzyć coś na kształt cokołu, pokazać, że nowe osiedle nie pojawiło się w próżni, tylko wyrosło z ruin getta.
Poczytaj więcej o ulicach dawnego getta >>>
To unikat w skali światowej. Jedyne osiedle mieszkaniowe wzniesione na gruzach i z gruzów dawnego getta. Muranów to teraz trochę osiedle pomnik, proste budynki ubogie w elementy elewacji. Ludzie czują się tam często tak, jakby współcześnie istniejące tam budynki były atrapami, jakby były nie na miejscu. Gruzy czasem dają o sobie znać, wychodzą spod trawy, ukazują się pod zapadającymi się chodnikami.
Widma pod chodnikami
- Jedna z osób, z którą rozmawiałam, zabłądziła. Wysiadła z tramwaju na ulicy Andersa, czyli na fragmencie dawnych Nalewek. Zobaczyła tam te wielkie pałace Stalina po dwóch stronach i się przeraziła, chciała uciekać. Czuła się tam klaustrofobicznie - opowiada w Dwójce Beata Chomątowska, autorka "Stacji Muranów".
Ludzie na początku, po wojnie nie chcieli zamieszkać na terenie dawnego getta. Tym, którzy dziś na Muranowie mieszkają towarzyszą może czasem dziwne sny. Wiadomo, duchy na Muranowie to jednak dość grząski temat. Łatwo się ześlizgnąć w metafizykę, złą energię i tak dalej. - Jakby ktoś chciał rozmyślać codziennie o tych koszmarach, które się tam wydarzyły, to mógłby od tego przecież oszaleć - mówi autorka książki.
***
Książka "Stacja Muranów" to jedna z nowości wydawnictwa Czarne. Chodząc muranowskimi ulicami, wciąż natrafia się na warstwy poprzedniego życia, skorupy, okruchy, kawałki cegieł – i opowieści współczesnych mieszkańców, w których dziwnym trafem przewijają się ich poprzednicy sprzed wojny. Pisanie o Muranowie przypomina zbieranie tych fragmentów z nadzieją, że uda się choć częściowo odtworzyć dawny kształt Dzielnicy Północnej, choć wiadomo, że efektem i tak będzie patchwork. Tym właśnie jest ta książka – połączeniem literatury faktu i reportażu, który może też służyć jako nietypowy przewodnik.
usc