Romeo mógł spotkać Julię na Majdanie...

Ostatnia aktualizacja: 07.03.2014 10:00
- Siła Szekspira polega na tym, że nie mówi on po prostu o miłości, lecz o miłości w kontekście tragicznych konfliktów. To czyni tę historię uniwersalną - uważa Krzysztof Pastor, który w Operze Narodowej przygotowuje premierę "Romea i Julii" Prokofiewa.
Audio
  • Romeo mógł spotkać Julię na Majdanie... (Notatnik Dwójki)
Romeo i Julia pędzla Forda Madoxa Browna (1870). Sztuka Szekspira inspirowała wielu kompozytorów, m.in Czajkowskiego i Prokofiewa. Opera Gounoda należy wśród tego typu dzieł do utworów niesłusznie zapomnianych
"Romeo i Julia" pędzla Forda Madoxa Browna (1870). Sztuka Szekspira inspirowała wielu kompozytorów, m.in Czajkowskiego i Prokofiewa. Opera Gounoda należy wśród tego typu dzieł do utworów niesłusznie zapomnianychFoto: Wikimedia/CC

Dyrektor Baletu Narodowego przeniósł akcję dramatu Wiliama Szekspira do XX wieku właśnie po to, by podkreślić jej ponadczasowość oraz aktualność. W jego interpretacji to nie będzie kolejna romantyczna opowieść, lecz spektakl opowiadający o głębokim konflikcie.

- Spór pomiędzy Capuleti i Montecchi to konflikt pomiędzy rodziną tradycyjną, patriarchalną a liberalną i otwartą, wewnątrz której nie brakuje jednak dramatycznych napięć. Ojciec Julii, wbrew jej woli, pragnie ją "dobrze" wydać za mąż. Takie rzeczy wciąż się zdarzają, choćby w kręgach brytyjskiej arystokracji - mówił Krzysztof Pastor Barbarze Schabowskiej. A Tatyana van Walsum, autorka scenografii i kostiumów, dodała: - Podobny konflikt mógłby dziś dotyczyć na przykład rodziny tureckiej i holenderskiej, których dzieci pragną ze sobą być. Podziały religijne są wciąż bardzo silne...

Tatyana van Walsum wyjaśniła także w "Notatniku Dwójki", jakie znaczenie dla interpretacji spektaklu mają płynne zmiany czasu akcji - od lat 30., przez 50., po współczesność - i dlaczego za jej miejsce wybrała pewną dzielnicę Rzymu. A Łukasz Borowicz, który poprowadzi muzyków Teatru Wielkiego Opery Narodowej, zachwycał się partyturą Prokofiewa: - Kompozytor wykazał tu niewiarygodną inwencję. Problem polega na tym, że ta muzyka bardzo dobrze funkcjonuje w życiu koncertowym, w oderwaniu od kontekstu baletowego. Dlatego przyzwyczailiśmy się do jej niezwykle efektownego, energicznego brzmienia, które czasami niewiele ma wspólnego z partyturą. "Romea i Julię" gra się przeważnie po prostu za szybko - dodał.

W warszawskim spektaklu (premiera: 7 marca) w partiach tytułowych wystąpią Aleksandra Liaszenko i Maksim Wojtiul, z którymi także rozmawiała Barbara Schabowska. Choreografia powstała jednak już w 2008 roku dla Scottish Ballet. Warszawska premiera jest przygotowywana w koprodukcji z amerykańskim Joffrey Ballet. Dramaturgiem spektaklu jest Willem Bruls.

mm, pg

Czytaj także

"Romeo i Julia" według Pastora

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2014 14:03
Dwójka zaprasza na "roztańczoną" wersję romansu wszech czasów w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Premiera 7 marca.
rozwiń zwiń