"Śniło mi się najczęściej, że późnym wieczorem wracam ze stacji w Kieleckiem do domu. I choć była już noc, widziałem dokładnie, jak gdyby w czarnym świetle, najpierw piaszczystą drogę obok toru, potem zagajnik, dużą polanę z opustoszałą willą, strumień obok wzgórza i wreszcie drogę prowadzącą nad nasz stary, zarośnięty szuwarami staw. Schodziłem ku płytkiej rzeczce, przeskakiwałem parę kamieni i groblą wysadzaną wysokimi olchami szedłem wolno w kierunku domu. Wieczór był chłodny, ale wysuszony całodziennym upałem księżyc w pełni wisiał nad naszym starym młynem jak błyszczący dukat…".
Sen bohatera "Innego świata", więźnia obozu w dalekim łagrze, przywołuje jeden z pierwszych obrazów dzieciństwa autora tego niezwykłego dokumentu: młyn wraz z okolicznymi łąkami i stawem w podkieleckim Suchedniowie. Majątek ten zakupił Jakub Józef Herling. Jego syn, Gustaw, urodzony 19 maja 1919 r., przyjeżdżał tu wraz z matką i rodzeństwem. Po śmierci matki Gustaw w Suchedniowie zamieszkał – jeździł do szkoły do Kielc, wracał po zmroku.
"Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego - czytamy w Dwójce!>>>
"W domku nad stawem powstawał świat Pierwszych Elementów" wspominał w swym neapolitańskim dzienniku Gustaw Herling-Grudziński. Kielecki krajobraz zainspirował 16-letniego ucznia gimnazjum do napisania tekstu, który miał się stać jego debiutem: reportażu o Górach Świętokrzyskich "Świętokrzyżczyzna".
Wiele lat później pewna mieszkanka Suchedniowa, odkrywszy, że to w jej mieście spędził młodość Gustaw Herling-Grudziński, zdecydowała się napisać list do wielkiego pisarza, żyjącego od czasów wojny na emigracji. Pan Gustaw odpisał. Tak narodziła się korespondencja, która zaczęła się w lecie 1991 roku i trwała do śmierci pisarza. Są to listy często bardzo osobiste, ukazujące nieznane nam oblicze Herlinga-Grudzińskiego ("uwielbia szczupaki w galarecie, zna się na winach; było coś cudownego w jego kosztowaniu życia"), ale i pełne powrotów od małej suchedniowskiej ojczyzny. Mówi o tym wszystkim przejmujący reportaż Grażyny Wielowieyskiej "Z Suchedniowa do Neapolu".
"Gdy wybuchła wojna, miałem dwadzieścia lat i dwa lata studiów polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Miałem też na otwartym koncie życia, zwanego przez Jerzego Stempowskiego 'czernieniem papieru', kilka drukowanych drobiazgów krytyczno-literackich" - mówił Gustaw Herling-Grudziński w wykładzie, który wygłosił podczas uroczystości nadania mu doktoratu honoris causa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie 20 maja 1997 roku (posłuchaj relacji).
Zobacz serwis specjalny "Gustaw Herling-Grudziński">>>
W 1940 roku, przy próbie przedostania się na Litwę, został aresztowany przez NKWD w Grodnie (zdradził go przewoźnik o nazwisku Mickiewicz…). Z pięcioletnim wyrokiem osadzono go, z przystankami w więzieniach Witebska, Leningradu i Wołogdy, w łagrze nieopodal stacji kolejowej Jercewo, pod Archangielskiem nad Morzem Białym. Znalazł się w trudnym do wyobrażenia, nieludzkim, innym świecie.
Cztery miesiące po ogłoszeniu tzw. amnestii dla Polaków więzionych w ZSRR (Układ Sikorski-Majski), rozpoczął, na znak protestu przeciw niemożności opuszczenia Jercewa, głodówkę. Ten szaleńczy czyn - więźnia Archipelagu Gułag! - przyniósł pożądany efekt: wraz z innymi protestującymi został, w styczniu 1942 roku, zwolniony z obozu.
Gustaw Herling-Grudziński z okresu jego uwięzienia w Grodnie w 1940 roku
W rozmowach z pisarzem, które zachowały się w archiwach Rozgłośni Polskiej RWE, wielokrotnie powracał ów dramatyczny, determinujący całe jego późniejsze życie epizod. “To jest doświadczenie, którego nie można już z życia wymazać, niezależnie od tego, ile upłynęło lat, niezależnie od tego, czym się człowiek potem zajmuje, to gdzieś pod spodem tkwi” - mówił Konradowi Tatarowskiemu. W rozmowie - zarówno tej, jak i z Tadeuszem Mieleszko (Jerzym Kaniewiczem) - opowiadał, w jakim stopniu pobyt w łagrach sowieckich wpłynął na jego twórczość pisarza, tłumaczył, dlaczego zdecydował się napisać “Inny świat”, wskazywał na ważne dla niego rozróżnienie między Związkiem Radzieckim a Rosją.
Po zwolnieniu z obozu dotarł, u kresu sił, do Kazachstanu. Wstąpił do armii generała Andersa. Przeszedł cały szlak bojowy 2 Korpusu. Za udział w bitwie pod Monte Cassino został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Bitwę tę będzie wspominał częstokroć - choćby podczas spotkania z czytelnikami i przyjaciółmi w przeddzień 75. rocznicy urodzin w warszawskiej siedzibie PEN Clubu. Zapraszamy również do wysłuchania reportażu Tadeusza Mieleszki, w którym wśród wspomnień i wypowiedzi uczestników słynnego włoskiego natarcia znajdują się głosy gen. Władysława Anders oraz autora "Innego świata".
Po wojnie pozostał na emigracji. Był publicystą londyńskiego tygodnika "Wiadomości". Współtworzył i redagował miesięcznik "Kultura". Był także członkiem Instytutu Literackiego. Zobacz więcej
Od 1952 roku współpracował z Radiem Wolna Europa. O swych związkach z RWE wspominał Herling ("nie jestem dziennikarzem, a Radio Wolna Europa było idealną przestrzenią dla rasowego dziennikarza"), rozmawiali o tym również uczestnicy warszawskiego spotkania w Radio Café z okazji 10. rocznicy śmierci pisarza (W. Bolecki, K. Tatarowski, J. Moskwa, J. Bocheński). "Znalazłem jednak swoje audycje" – opowiadał pisarz, przywołując programy literackie, w których recenzował książki wydawane w Polsce oraz cykl "List do komunisty" (audycję skierowaną do członków PZPR, dokumentująca niezafałszowaną historię ruchu robotniczego).
Gustaw Herling-Grudziński w Radiach Wolności>>>
W 1955 roku poślubił Lidię Croce, córkę filozofa Benedetta Crocego, i osiadł w Neapolu. W nagraniach archiwalnych Polskiego Radia i RWE Gustaw Herling-Grudziński opisywał pierwsze lata spędzone we Włoszech, trudy nieodłącznie związane z działalnością pisarską emigranta, ale i – pozytywne aspekty tego wyrwania z kręgu ojczystego języka.
Autor "Dziennika pisanego nocą" odwiedził Polskę – po raz pierwszy od wielu lat – w 1991 roku. Przy okazji otrzymania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu powiedział: "Przestałem być pisarzem emigracyjnym, a stałem się pisarzem polskim mieszkającym we Włoszech". W 1997 roku, po wspomnianych już uroczystościach w Lublinie, odwiedził Polskie Radio – w Studiu im. W. Lutosławskiego odbył się szczególny wieczór autorski.
W 1998 roku został uhonorowany najwyższym polskim odznaczeniem, Orderem Orła Białego. Był też laureatem wielu nagród, między innymi "Kultury" i Fundacji Kościelskich, a także międzynarodowej "Prix Gutenberg" i francuskiego Pen-Clubu.
Zmarł w nocy z 4 na 5 lipca 2000 roku w Neapolu.
– Poczucie walki o siebie w trybach losu nie opuszczało mnie, od chwili, gdy wyszedłem z obozu, już nigdy – mówił w jednej z Dwójkowych gawęd. Tę realizowaną każdego dnia walkę wiązał z postawą bardzo bliskiego mu Conrada: – Trzeba uważnie przechodzić przez życie, bijąc się codziennie o zachowanie swojej linii. Nie ma końca tej walki.
Gustaw Herling-Grudziński z żoną Lidią w oknie swojego neapolitańskiego domu. Fot. z archiwum prof. W. Boleckiego