Serwis specjalny: 4 czerwca 1989 roku >>>
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz w czerwcu1989 roku był przewodniczącym gdańskiego regionu NSZZ Solidarność. Nie kandydował ani do Sejmu kontraktowego, ani do Senatu. Wyjaśniał, że powodem był fakt, że tworzył listę wyborczą. Wspominał, że umieścił na niej osoby sprawdzone w działaniu, takie, które wykazały się wcześniej inteligencją i wiedzą.
W Gdańsku senatorami zostali wówczas m.in. Lech Kaczyński, Bogdan Lis, wśród posłów z komitetu obywatelskiego byli Olga Krzyżanowska, Jacek Merkel, Jan Krzysztof Bielecki, Krzysztof Dowgiałło, Czesław Nowak. Senatorem z Elbląga został Jarosław Kaczyński.
Borusewicz pytany o wspomnienia z dnia wyborów, mówił, że nie obawiał się represji, jednak kluczowe wówczas było pytanie, czy opozycja zwycięży i jaka będzie skala zwycięstwa. Jak mówił, krótko po wyborach, w nocy z 4 na 5 czerwca, zaczęły przychodzić informacje z komisji wyborczych, bo w każdej z nich opozycja miała swoich przedstawicieli. Z meldunków wynikało, że Solidarność zwycięża. Marszałek mówił, że na podstawie cząstkowych danych bardzo szybko wiedział, że PZPR przegrywa, przynajmniej w regionie gdańskim, który jednak, trzeba przyznać, był bardzo specyficzny.
Marszałek Senatu RP mówił, że struktury, którymi kierował w podziemiu, wykorzystał do przeprowadzenia wyborów, kampanii wyborczej, kontroli. Dodał, że ludzie z dawnego podziemia zaczęli bardzo aktywnie działać i były to osoby sprawdzone.
Borusewicz nie spodziewał się tak dobrego rezultatu na częściowo wolnych wyborach . – Jestem pewien, że Jaruzelski też nie i dlatego się zgodził na częściowo wolne wybory. Zgodził się i poniósł klęskę – podkreślił.
Wspominał, że społeczeństwo było zmęczone. Struktury opozycji były rozbite. Pamięta, że negatywnie zaskoczyła go stosunkowo niska frekwencja – 62 procent uprawnionych wzięło udział w głosowaniu. Przypuszczał, że na wybory pójdzie około 80 procent uprawnionych.
Bogdan Borusewicz mówił, że ważnym krokiem był wybór premiera, Tadeusza Mazowieckiego. Dodał, że na ten urząd próbowano desygnować Czesława Kiszczaka. Zaznaczył, że gdy pytano go o opinię w tej kwestii z Warszawy, odpowiadał, że będą niepokoje.
Marszałek Senatu zauważył, że wszystkie środki masowego przekazu miała ówczesna władza, Wszystkie służby były w rękach Wojciecha Jaruzelskiego. Panowała dyktatura. - Wydawało się, że uda się przeprowadzić te wybory, tak, że przegramy i to pogrzebie opozycję, demokrację, nasze marzenia – zaznaczył. Jednak, jak stwierdził, okazało się, że ”kartka wyborcza miała ciężar płyty chodnikowej”.
Gościem "Sygnałów dnia" był Marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
agkm