Stefan Czarniecki był postacią niezwykle kontrowersyjną. Wybitny dowódca jazdy, a jednocześnie niewykształcony i brutalny człowiek.
- W momencie, gdy Wybicki tworzył hymn, legenda Czarnieckiego narastała. Narastała dlatego, że dokonywano pewnego utożsamienia klęsk, jakie spadały na Rzeczpospolitą końca XVIII wieku z tym, co było w połowie wieku XVII. Na tle tych niepowodzeń Czarniecki rysował się jako zwycięski wódz, który ani na moment nie poddał się zwątpieniu – tłumaczył historyk, profesor Henryk Wisner w rozmowie z Andrzejem Sową, nadanej w 2001 roku.
14:48 czarniecki w danii___1106_01_iv_tr_0-0_10329060648a09df[00].mp3 Audycja poświęcona postaci Stefana Czarnieckiego. Legenda narodowego bohatera, a wojenna XVII-wieczna rzeczywistość w trakcie wyprawy Czarnieckiego do Danii - z prof. Henrykiem Wisnerem rozmawia Andrzej Sowa. (PR, 14.03.2001)
To kwalifikowało go do wprowadzenia do panteonu narodowego. O tym, że grabił kościoły, nie płacił żołdu i mordował jeńców wtedy nie pamiętano. Jeśli postawa Czarnieckiego jako rycerza bez skazy jest mitem, to takim szczególnym mitem jest jego wyprawa do Danii.
Wyprawa duńska
W XVI wieku Szwedzi wyzwolili się spod panowania duńskiego. Duńczycy, nie mogąc się z tym faktem pogodzić, podejmowali kilka prób, by ponownie przejąć kontrolę nad Skandynawią. Wszystkie kończyły się dla nich tragicznie. W dobie potopu podjęli kolejną, wykorzystując zaangażowanie Szwedów w wojnę na terenie Polski.
Wtedy to powstał plan wspólnego działania Danii, Rzeczpospolitej oraz elektora branderburskiego, a zarazem księcia Prus Fryderyka Wilhelma. Jesienią 1658 roku, gdy ówczesna stolica Danii - Roskilde była oblegana przez Szwedów, z odsieczą ruszył polski hetman. Wojska Stefana Czarnieckiego, które przybyły na teren Półwyspu Jutlandzkiego liczyły ok. 5 tysięcy ludzi. Była to wyprawa dywersyjna, składająca się wyłącznie z jazdy konnej. Kampania duńska polegała na nieustannych oblężeniach z jednej strony i drobnych starciach oraz podjazdach z drugiej.
"Jak Czarniecki do Poznania"
Pomimo skromnej liczebności, wojska Stefana Czarnieckiego odnosiły sukcesy. Przy przeprawie na wyspę Alsen i zdobyciu twierdzy Koldyng Polacy wykazali się wielkim hartem ducha. Wydarzenia te przeszły do historii. W sposób wyidealizowany opisał je w swym pamiętniku uczestnik wyprawy, Jan Chryzostom Pasek.
Hymn Polski - zobacz serwis historyczny
Do legendy przeszło stwierdzenie: "Dla ojczyzny ratowania puścił się przez morze". Z pamiętnika Paska wyglądałoby jakby Polacy zimą przepłynęli cieśninę. W rzeczywistości Polacy płynęli łodziami, a w lodowatej wodzie konie były ciągnięte – zaznaczał prof. Wisner.
Jednak to niespodziewane przekroczenie cieśniny i determinacja w walce o twierdzę były nielicznymi plusami wyprawy duńskiej.
Od początku kampanii stosunki między dywizją Czarnieckiego a pozostałymi sojusznikami układały się źle. Na półwyspie Jutlandzkim Duńczycy jako najeźdźców traktowali Polaków, a nie Szwedów. Nie ulega wątpliwości, że ludność miejscowa miała powody by żywić wrogie zamiary. Oddziały dowodzone przez Czarnieckiego zasłynęły rabunkiem, gwałtami i paleniem wsi.
- W tym aspekcie wyprawa miała dwa oblicza. Dopóki oddziały szły przez ziemie branderburskie, Czarniecki trzymał je żelazną ręką. W momencie, kiedy wkroczono do Danii żołnierze uznali, że są w kraju nieprzyjacielskim. Potraktowali Duńczyków jak wrogów – tłumaczył prof. Henryk Wisner.
Poza sukcesami militarnymi, nic dobrego o wyprawie skandynawskiej Czarnieckiego powiedzieć nie można. Była to wstydliwa karta w naszych dziejach, ale to ją uwiecznił w hymnie Józef Wybicki.
Po powrocie do Polski Stefan Czarniecki zasłynął zwycięstwami na wschodzie. Były to zwycięstwa tak przekonujące, że grzechy z przeszłości szybko mu zapomniano.
mjm