Marek Pijarowski ma na koncie współpracę ze wszystkimi orkiestrami filharmonicznymi i radiowymi w Polsce. Wielokrotnie koncertował za granicą. W rozmowie z Beatą Stylińską, ten świętujący 40 lat pracy artystycznej dyrygent, zaznaczał, że nie zamierza przechodzić na emeryturę.
- Ten jubileusz uświadamia mi, co mam jeszcze do zrobienia i z tego bardzo się ciesze - mówił Pijarowski.
Ten wszechstronnie wykształcony dyrygent jest absolwentem wrocławskiej Akademii Muzycznej w klasie dyrygentury Tadeusza Strugały. Od 1974 roku był związany z Filharmonią Wrocławską — początkowo jako asystent dyrygenta, później jako II dyrygent.
- Zaczynałem jako asystent Tadeusza Strugały. Polegało to na tym, że pilnowałem, czy materiał jest rozłożony, czy wszystkie nuty są na swoim miejscu. Jeśli były błędy, to musiałem je naprawić. Stroiłem orkiestrę i robiłem wszystko, czego wymagał ode mnie główny dyrygent - wspominał.
>>Posłuchaj dyskusji o sytuacji młodych dyrygentów w Polsce<<
Z perspektywy czasu Marek Pijarowski ocenia, że taki system zapoznawania się z sztuką dyrygowania okazał się dla niego bardzo przydatny w dalszej karierze.
- To była wspaniała lekcja, poznawałem orkiestrę od wewnątrz, i było to naturalne przedłużenie tego, czego uczyłem się na studiach. Teraz młodym brakuje takiej praktyki - zwracał uwagę.
W audycji oprócz jubilata udział wziął jego profesor - Maestro Tadeusz Strugała oraz jeden z jego wychowanków - Wojciech Rodek. Więcej w nagraniu audycji.
bch