Choć Erwitt ma dziś 85 lat, mieszka w Nowym Jorku i wciąż fotografuje. Na stare zdjęcia z jego przepastnego archiwum także jest popyt, i to coraz większy. – Jego prace to fotografia czarnobiała, niepozowana i łapana "na gorąco" – opowiada Joanna Kinowska, historyk sztuki. – Są to chwile totalnie surrealistyczne. Trzeba umieć je dostrzec, a tymczasem każdy z nas widzi je codziennie, zupełnie ich nie dostrzegając.
By zrobić takie zdjęcia, zdaniem ekspertki trzeba mieć nie tylko refleks, ale także rzadką umiejętność przewidywania zdarzeń. – Drobne, małe wypadki, zwykli ludzie, którzy na przykład przechodzą przez ulicę – mówi Kinowska. – Nie chodzi tu o wielką "reporterkę" i wielkie zdarzenia.
Erwitt słynie ze zdjęć sytuacji "ulicznych", takich które miały miejsce na miejskich chodnikach i drogach. – Ale także zjeździł cały świat i pracował, jako fotograf na zlecenia – opowiada Kinowska. – nie ma chyba tytułu na świecie, w którym nie znalazłyby się jego zdjęcia.
Erwitt wydał ok.. 20 książek tematycznych. Jednym z jego ulubionych tematów były psy. Dowiedz się więcej o twórczości Eliotta Erwitta, a także tym, gdzie w Warszawie już niebawem będzie można oglądać jego prace, słuchając nagrania materiału z audycji "Stacja Kultura".
(kd)