W niedzielę w Katowicach, po długiej chorobie, zmarł Wojciech Kilar. Miał 81 lat. Był jednym z najbardziej znanych polskich kompozytorów, tworzył między innymi muzykę filmową. Uroczystości pogrzebowe kompozytora odbędą się 4 stycznia.
Krzysztof Penderecki wspomina w radiowej Dwójce zmarłego jako człowieka zamkniętego w sobie, ale za to niezwykle przyjaznego. Podkreśla, że Kilar jak nikt inny łączył muzykę ludową z klasyczną. Wśród dzieł Kilara, które ceni najbardziej wymienił "Krzesanego" i "Orawę". - Nikt nie potrafił się tak zbliżyć i przetworzyć twórczo muzyki Podhala, nawet Szymanowski - ocenia.
Obaj muzycy byli przyjaciółmi. W latach 50. wspólnie stworzyli polską szkołę kompozytorów.
Zdrojewski: Kilar to kompozytor światowej rangi
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski podkreśla, że Wojciech Kilar to kompozytor światowej rangi, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę filmową. O dorobku muzyka mówi, że "charakteryzował się jakością, zróżnicowaniem i perfekcją".
Minister wspomina też obchody 80. urodzin Kilara: "Mieliśmy okazję dłużej porozmawiać - pytałem go m.in. o prośby, o sugestie, w czym mógłbym pomóc. Długo się zastanawiał. To było właśnie dla niego charakterystyczne. Od innych oczekiwał przede wszystkim postawy, ale sam najwięcej wymagał od siebie".
Zdrojewski dodaje, że budowa sali filharmonicznej dla Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach dobiega końca. Podkreśla, że chciałby, aby otwarcie tego miejsca było jednocześnie złożeniem hołdu Wojciechowi Kilarowi.
Wit: Kilar to wielka postać muzyki polskiej i światowej
Dyrygent i przyjaciel zmarłego Antoni Wit podkreśla, że Kilar to wielka postać muzyki polskiej i światowej. Wymienia takie jego dzieła jak "Krzesany", "Kościelec" czy "Orawa". Dodaje, że Kilar był też znakomitym twórcą muzyki do sztandarowych obrazów filmowych, np. "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy czy filmów śląskich Kazimierza Kutza.
- To był niezwykle prawy człowiek, który w życiu kierował się wyśrubowanymi zasadami etycznymi. Nie lubił źle mówić o ludziach. Dzielił się z innymi tym, co miał. Dzięki m.in. takim osobom jak on został założony i funkcjonuje Dom Muzyka Seniora w Kątach pod Warszawą. W pamięci wszystkich zapisze się na długo - ocenia.
- Bywałem u niego w domu w Katowicach, szczególnie wówczas, gdy żyła jego żona. Uczestniczyliśmy wspólnie w koncertach kompozytorskich w całej Polsce. Nagrywaliśmy płyty i muzykę do filmów, m.in. poloneza do "Pana Tadeusza". Nie spodziewaliśmy się takiego spektakularnego sukcesu; że polonez ten będzie w Polsce tak często grany - wspomina.
Olejniczak: Kilar był uroczym człowiekiem
Pianista Janusz Olejniczak w rozmowie z radiową Dwójką wspomina, że jednym z pierwszych utworów w jego karierze był koncert fortepianowy Kilara. Po jego wykonaniu z niecierpliwością, ale i lekkim niepokojem, czekał na opinię Mistrza. Okazał się on uroczym człowiekiem, który jego wykonanie "nadmiernie komplementował", powiedział też kilka uwag, które pianiście przydały się do dalszej pracy.
Przyjaźń trwała do końca życia Wojciecha Kilara. Z Olejniczakiem współpracowali m.in. na planie "Pianisty" Romana Polańskiego.
Hoffman: Kilar kino czuł i rozumiał jak mało kto
- Był kompozytorem wielkiej klasy, kino czuł i rozumiał jak mało kto. To się nieczęsto zdarza - mówi o zmarłym reżyser i scenarzysta filmowy Jerzy Hoffman (Kilar skomponował muzkę do jego "Trędowatej").
- Rzecz polega na tym, że film składa się z szeregu elementów - jest i obraz, i dźwięk - w sensie efektów, muzyka, scenografia i kostiumy, a przede wszystkim aktorzy. I chodzi o to, żeby żaden z tych elementów nie grał tylko i wyłącznie dla siebie. Chodzi o to, żeby to wszystko tworzyło ensemble, całkowitą jedność. Żeby - jeżeli słucham muzyki - to ta muzyka nie jest koncertem samym dla siebie, ale dopomaga widzowi w odbiorze obrazu i nastroju - takiego, jaki zamierzył reżyser. Kilar to rozumiał. Współpraca z nim była nie tylko owocna. Wspominam ją też bardzo, bardzo sympatycznie - tłumaczy.
Kutz: niesłychanie ciekawy, żywotny, inteligentny
Reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta Kazimierz Kutz podkreśla, że Kilar był genialnym kompozytorem, który ma wielkie zasługi wobec kultury polskiej, a zwłaszcza - polskiego kina.
- Był parę lat młodszy ode mnie. Najpierw ukończył studia kompozytorskie w Katowicach, a potem wysłali go na rok na stypendium do Paryża. Ja w tym czasie przygotowywałem awangardowy film, który posługiwał się nowym językiem - nowofalowy "Nikt nie woła". Kiedy poznałem Kilara w Katowicach, zaproponowałem mu udział w tym filmie. I to był jego debiut - wspomina.
Dodaje, że bardzo się z Kilarem polubił. - Niesłychanie ciekawy, żywotny, inteligentny. Był kinomanem, człowiekiem jazzu, z głową świeżych pomysłów. Zrobił więc ze mną wszystkie filmy "śląskie" - Kilar był wychowany na Śląsku, związany z nim i tam wykształcony. Był też człowiekiem niesłychanie zorganizowanym, praca z nim była czystą rozkoszą. Przyjeżdżał, oglądał film, a po miesiącu przynosił zawsze świetną muzykę. Muzykę, która była ponad moje wyobrażenia - zaznacza.
- Kilar był rozchwytywany przez filmowców, ponieważ jego muzyka do moich filmów zrobiła kolosalne wrażenie. Zrobił karierę międzynarodową, był też przecież wybitnym kompozytorem muzyki poważnej. Tworzył muzykę, która miała wspaniałą zmysłowość. Brał troszeczkę z jazzu, trochę z tradycyjnej muzyki. Robił też czasem rzeczy bardzo rytmiczne, perkusyjne. Wojciech Kilar i Henryk Mikołaj Górecki - to było dwóch wielkich kompozytów wyrosłych na Śląsku - podkreśla.
x-news.pl, TVN24
Wajda: Kilar był niezbywalną częścią polskiego kina
- Wiedzieliśmy, że jak się zrobi dobry film, wyrazisty, to będzie potrzebna muzyka Kilara. A jak film ma kłopoty, to jak przyjdzie muzyka Kilara - to będzie dobrze. Jak się dowiedziałem o jego śmierci to sobie pomyślałem, co będzie teraz z nami, twórcami filmowymi. Kilar był niezbywalną częścią polskiego kina - mówi w radiowej Dwójce reżyser Andrzej Wajda.
x-news.pl, TVN24
Wojciech Kilar zmarł po długiej chorobie w wieku 81 lat. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Zaczynał od pianina
Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932 r. we Lwowie. Lata wczesnej młodości spędził w Rzeszowie (jest honorowym obywatelem tego miasta) i Krakowie. W 1955 r. ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach, gdzie studiował grę na fortepianie i kompozycję w klasie Bolesława Woytowicza.
W 1957 r. wziął udział w Międzynarodowych Kursach Wakacyjnych Nowej Muzyki w Darmstadt w Niemczech. Edukację muzyczną uzupełniał następnie w latach 1959-1960 jako stypendysta rządu francuskiego w Paryżu. Uczęszczał na zajęcia kompozycji do Nadii Boulanger.
Karierę kompozytora rozpoczął pod koniec lat 50. na festiwalu Warszawska Jesień. Od początku lat 60. współtworzył, wraz z Krzysztofem Pendereckim i Henrykiem Mikołajem Góreckim, polską szkołę awangardową oraz nowy kierunek we współczesnej muzyce, zwany sonoryzmem. W 1974 r. skomponował swój słynny poemat symfoniczny "Krzesany". Od tamtego czasu uchodził za czołowego przedstawiciela polskiej awangardy muzycznej. Na jego wczesne kompozycje wpływ miały m.in. twórczość Igora Strawińskiego i Beli Bartoka oraz jazz.
Wojciech Kilar: nie mogłem się nauczyć nut...
- Nie ma nic piękniejszego niż trwający w nieskończoność dźwięk czy współbrzmienie - powiedział w jednym z wywiadów. - Po prostu kocham orkiestrę, kocham muzyków i właściwie za każde wykonanie jestem wdzięczny - wyznał przy innej okazji.
Do najważniejszych utworów Kilara należą, oprócz "Krzesanego", "Riff 62" na orkiestrę (1962), "Generique" na orkiestrę (1963), "Diphtongos" na chór mieszany i orkiestrę (1964), "Training 68" na klarnet, puzon, wiolonczelę i fortepian (1968), "Przygrywka i kolęda" na cztery oboje i smyczki (1972), "Kościelec 1909" - poemat symfoniczny poświęcony Mieczysławowi Karłowiczowi, wybitnemu kompozytorowi, który w 1909 r. w wieku 33 lat zginął pod lawiną pod Kościelcem (1976), "Angelus" na sopran, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (1982-1984), "Orawa" na kameralną orkiestrę smyczkową (1986) oraz "Missa pro pace" na sopran, alt, tenor, bas, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (1999-2000).
Wybitny twórca muzyki filmowej
W latach 1979-81 Wojciech Kilar był wiceprezesem Związku Kompozytorów Polskich.
Kilar to także niezwykle ceniony kompozytor muzyki filmowej - współpracował z wieloma sławnymi reżyserami, m.in. z Francisem Fordem Coppolą, Jane Campion, Romanem Polańskim, Kazimierzem Kutzem, Krzysztofem Zanussim, Andrzejem Wajdą i Krzysztofem Kieślowskim.
TVN24/x-news
Skomponował muzykę do wielu ważnych polskich filmów, m.in.: "Nikt nie woła" (1960), "Tarpany" (1961), "Milczenie" (1963), "Ktokolwiek wie...", "Sól ziemi czarnej" (1969), "Perła w koronie" (1971), "Paciorki jednego różańca" (1979) i "Śmierć jak kromka chleba" (1994) Kazimierza Kutza, "Giuseppe w Warszawie" (1964) Stanisława Lenartowicza, "Późne popołudnie" (1964) i "Morderca zostawia ślad" (1967) Aleksandra Ścibora-Rylskiego, "Salto" (1965) Tadeusza Konwickiego, "Chudy i inni" (1966) Henryka Kluby, "Marysia i Napoleon" (1966) Leonarda Buczkowskiego, "Sami swoi" (1967) Sylwestra Chęcińskiego, "Westerplatte" Stanisława Różewicza (1967), "Lalka" Wojciecha Jerzego Hasa (1968), "Struktura kryształu" (1969), "Iluminacja" (1972), "Bilans kwartalny" (1974), "Barwy ochronne" (1976), "Spirala" (1978), "Kontrakt" (1980), "Cwał" (1995) i "Persona non grata" (2005) Krzysztofa Zanussiego, "Rejs" (1970) Marka Piwowskiego, "Ziemia obiecana" (1974), "Kronika wypadków miłosnych" (1985) i "Pan Tadeusz" (1999) Andrzeja Wajdy, "Trędowata" (1976) Jerzego Hoffmana, "Przypadek" (1981) Krzysztofa Kieślowskiego, "Pianista" (2002) Romana Polańskiego oraz seriali "Przygody pana Michała" (1969) Pawła Komorowskiego i "Rodzina Połanieckich" (1978) Jana Rybkowskiego.
Wojciech Kilar nie żyje. "Był niezależny i bezkompromisowy"
Jest także autorem muzyki do filmów zagranicznych, m.in. do "Drakuli" (1992) Francisa Forda Coppoli, "Śmierci i dziewczyny" (1994) Romana Polańskiego, "Portretu damy" (1996) Jane Campion i "Królów nocy" (2007) Jamesa Graya.
Za muzykę do "Pianisty" zdobył francuskiego Cezara, a za muzykę do "Drakuli" nagrodę Stowarzyszenia Kompozytorów Amerykańskich.
Wielokrotnie nagradzany
Kompozytor nigdy nie ukrywał swojej religijności. Od wielu lat z okazji swoich kolejnych urodzin przyjeżdżał na Jasną Górę. Podczas mszy w jego intencji gospodarze sanktuarium - ojcowie paulini - często podkreślali, że swoją postawą Kilar "daje przykład wiary - osobistej, głębokiej, religijnej".
Jest m.in. laureatem nagrody metropolity katowickiego "Lux ex Silesia" - "Światło ze Śląska". Otrzymał też medal Papieskiej Rady ds. Kultury "Per artem ad Deum" (Przez sztukę do Boga) oraz nagrodę Totus 2009, przyznawaną przez Fundację Konferencji Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia". Wyróżniono go wówczas za "wytrwałe otwieranie dróg piękna, wiodących ku wierze, nadziei i miłości, dokonywanego przez wiele lat i w wielu wymiarach życia".
Wśród wielu innych nagród i odznaczeń, którymi został uhonorowany, są m.in. Nagroda Artystyczna Komitetu Kultury Niezależnej NSZZ "Solidarność" (1989), Złote Berło Fundacji Kultury Polskiej (2000) oraz Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski "w uznaniu wybitnych zasług dla kultury narodowej, za osiągnięcia w pracy twórczej" (2002). W 2012 r. otrzymał najwyższe polskie odznaczenie - Order Orła Białego.
W 2007 r. podczas spotkania z miłośnikami jego twórczości, zorganizowanego w Katowicach z okazji 75. urodzin Kilara, kompozytor powiedział: - Próbowałem wiele razy napisać piosenkę czy pieśń. Jedno co mi się w miarę udało, z czego jestem bardzo dumny, weszło w repertuar fantastycznych meczów siatkówki w katowickim Spodku - mianowicie wstęp do "Przygód pana Michała", pieśń "W stepie szerokim". To niezwykła satysfakcja - czuję się trochę autorem tych zwycięstw siatkarzy.
Czerwiec 2012. Uroczystość wręczenia Wojciechowi Kilarowi doktoratu hc Uniwersytetu Ślaskiego w Katowicach/TVN24/x-news.
Przygoda z techno
Podkreślił, że jako kompozytor czuje się najlepiej "u siebie w domu, w ciszy, z bliskimi, z kotem". Największych wzruszeń dostarczało mu jednak obcowanie z orkiestrą symfoniczną. - Kiedy widzę skrzypków pochylonych nad swoimi instrumentami, złoto blachy, perkusja z drugiej strony - to jest to coś fantastycznego - wyznał.
Pytany o swą przygodę z techno i reggae, potwierdził, że swego czasu słuchał takiej muzyki. Z reggae łączy się anegdota o źródle tytułu jednego z dzieł Kilara, "Exodus" (1980). - Chciałem nazwać ten utwór "Purim". Tak się jednak stało, że z zagranicy przywiozłem dla siostrzeńca mojej żony płytę Boba Marleya, na której był utwór "Exodus". Przy okazji przesłuchałem go i powiedziałem: to jest właściwy tytuł dla tego utworu - opowiadał Kilar.
Zastrzegł jednocześnie, że "nie bardzo orientuje się we współczesnej muzyce rozrywkowej". Natomiast, jak powiedział, "wzrusza się swingiem z lat sześćdziesiątych, orkiestrą Glenna Millera".
- Jeśli nie słucham muzyki, która mnie najbardziej interesuje, słucham słowa. Nawet jadąc samemu samochodem szukam audycji słownych - wtedy ktoś przy mnie jest, ktoś do mnie mówi - tłumaczył.
IAR, PAP, mc, b, kk