26 września mija 35. rocznica śmierci Jana Parandowskiego. Pisarz, tłumacz, eseista, miłośnik kultury starożytnych Greków i Rzymian najbardziej znany jest ze swojej "Mitologii", wydanej po raz pierwszy w 1924 r. i wielokrotnie wznawianej. Dzieło to było podstawą popularyzacji kultury antycznej w Polsce.
Joanna Szczepkowska w "Notatniku Dwójki" opowiadała o latach młodości i kontaktach z dziadkiem. – W dzieciństwie widywałam go zawsze o tej samej godzinie. Punktualnie o trzeciej otwierały się drzwi jego gabinetu i wychodził wtedy na obiad. I właśnie tylko ta "obiadowa godzina" to był czas, który poświęcał rodzinie. Po tym następował sen, święty sen pisarza, sjesta. Wstawał codziennie o piątej rano i pisał tylko wtedy, kiedy dom jeszcze spał – wspominała wnuczka Jana Parandowskiego.
Aktorka opowiedziała o gabinecie swojego dziadka. – Był to pokój kogoś, kto w sposób widoczny całe życie się rozwija. Z tego pomieszczenia można było wiele wywnioskować o człowieku, który tam przebywa. Na wszystkich ścianach były półki z księgami. Na dolnych półkach stały opasłe tomiszcza napisane greką i łaciną, dla mnie bardzo tajemnicze – opowiadała Joanna Szczepkowska.
W pokoju u Jana Parandowskiego oprócz ksiąg na półkach leżały dziwne skorupy. Według Joanny Szczepkowskiej prawdopodobnie były to przemycone odłamki dawnych przedmiotów z różnych wykopalisk. – Było to coś, czemu mój dziadek nie mógł się oprzeć. W książce "Dwie wiosny" opisał swoje dwie podróże do Grecji, które odbył w 1925 roku – mówiła aktorka w "Notatniku Dwójki”. – Opowiadania przedstawiają historię młodego człowieka, który od dzieciństwa był zafascynowany starożytnością i nagle zetknął się z nią w podróży. A to czego szukał, co chciał z tego wynieść, to właśnie ślady starożytności – mówiła.
Joanna Szczepkowska wspominając dziadka stwierdziła, że był najbardziej milczącą osobą jaką znała. – Jeżeli wypowiedział parę słów w ciągu dnia, to było już święto. To był ktoś, kto obserwował. Chłonął wszystko co się dzieje – wspominała. – Przeprowadziłam z nim w życiu tylko dwie rozmowy. Odbyło się to w starym stylu. Dziadek poprosił mnie do swojego gabinetu, zamknął drzwi obite gąbką i skórą, a to już wprowadzało klimat powagi. Były to rozmowy dotyczące mojej przyszłości, którą był trochę przerażony, bo uważał, że powinnam kończyć uniwersytet, a nie szkołę teatralną. Dwa razy próbował mnie odwieść od mojego zawodu i to taką bardzo poważną rozmową. To były jedyne wypadki, kiedy mogłam z nim naprawdę długo porozmawiać, bo zwykle milczał. Myślę, że słowo zachowywał głównie dla pisania i swojej twórczości – opowiadała wnuczka Jana Parandowskiego.
W audycji usłyszeliśmy też syna Jana Parandowskiego - Zbigniewa, prof. Władysława Bartoszewskiego, a także w archiwalnych nagraniach samego Jana Parandowskiego i jego żonę - Irenę.
Audycję przygotowała Elżbieta Łukomska.
WŁ