- Jej karierę można opisać na trzy sposoby mówic na trzy sposoby – mówi Bartosz Kamiński, krytyk operowy. – Po pierwsze, jako 10 lat wielkiej formy: od 1947, włoskiego debiutu na Arena di Verona, do 1957 roku, gdy zaczynają się wokalne problemy. Mimo że jeszcze przez 7 lat występuje, to ów rok 1957 można wymieniac jako cezurę.
Drugi sposób postrzegania Callas to cała kariera trwająca 15 lat: od 1949 roku (występ w "Purytanach" w Teatro La Fenice w Wenecji) do schyłku w roku 1965. Trzecia kategoryzacja to kariera nagraniowa w latach 1949-1969.
- Jej kariera trwała bardzo krótko, bo tylko 10-15 lat – mówi krytyk. - Maria Callas skończyła śpiewać w 47. roku życia, będąc w pełni sił fizycznych. Dziś śpiewaczki w jej wieku przeżywają rozkwit.
Alberto Signorini w swej beletryzowanej biografii "Zbyt dumna, zbyt krucha" przedstawia Callas jako artystkę tragiczną. Psycholog Agnieszka Galica nie do końca zgadza się z tym ujęciem:
– Konflikt między matkami a córkami, oscylujący między miłością a nienawiścią, to coś bardzo typowego. Maria musiała być niesłychanie trudną osobą. Powiedziałabym: koszmarną. Narcystyczną, rozchwianą, naginającą fakty do wimaginowanej we własnej głowie rzeczywistości. Jest podręcznikowym przykładem takiej osobowości, która nas jednocześnie odpycha i pociąga.
Matka Marii nie była może najprzyjemniejszą osobą, ale nie była zapewne takim potworem, jak przedstawiała to Maria. Rodzina przyszłej primadonny była jednak rodziną patologiczną.
- Rodzina rozpadła się, nieformalnie, bardzo wcześnie. Ojciec żyje swoim życiem, matka swoim, między nimi jest niechęć, momentami nienawiść. Dziecko chowane w takiej rodzinie nie może być dzieckiem zdrowym, dobrze wzrastającym. Napięcia i konflikty odbijają się na dzieciach. Matka znalazła sobie sojuszniczkę w jednej z córek, ojciec w drugiej.
To dlatego potem w relacjach z mężczyznami Maria poszukiwała ojca. Była też bezwzględna w stosunku do ludzi.
- Charakter i osobowość odziedziczyła jednak po matce – zaznacza Bartosz Kamiński. – Była szalenie silną osobowością. Matka prowadziła ją na rozmaite przesłuchania i występu, ale nie było to na siłę. Maria miała w sobie chęć popisu, kochała występy. Nie spełniłaby się jako artystka, gdyby działanie matki było wbrew jej osobowości. Po matce Maria odziedziczyła też ogromną ambicję.
Pod koniec kariery głos jej juz nie służył - dieta, nadmierna eksploatacja a także rzucenie się w wir życia towarzystkiego u boku Onassisa spowodowały pogłębiające się kłopoty wokalne. Ale pozostało do ostatka to, co czyniło Callas niezwykłą i niezapomnianą: aktorstwo. Callas nie była divą, traktującą swoją partię jako wehikuł wokalnego popisu, zawsze zależało jej na włączzeniu arii w tok dramatyczny opery. Była aktorką równie wielką jak śpiewaczką. Widać to doskonale w tym zachowanym materiale z Covent Garden (doskonale partenruje Marii Callas Tito Gobbi w roli Scarpii):
"Vissi d'arte, vissi d'amore" - żyłam sztuką, żyłam miłością - uznawane jest powszechnie za testament Marii Callas.
- Mówimy o jednej z największych artystek w historii opery - podsumowuje Bartosz Kamiński. - Zostało nawet sporo nagrań płytowych dzięki wyłącznemu kontraktowi z EMI (1953-69). Wytwórnia skrzętnie wznawia wszystkie te płyty, uzupełniając nagrania studyjne o nagrania pirackie. W 30. Rocznicę śmierci Marii Callas ukazał się 70-płytowy box.