Zdaniem Jana Frycza aktor powinien umieć się obnażyć i pokazać "najbardziej ludzką twarz". - Nie sadzę, żeby ludzie wielcy nas interesowali, aktor musi umieć upaść - podkreśla i dodaje, że jest to istotą tego zawodu.
Gość Jedynki pytany o osobiste interpretacje granych postaci powiedział, że w pracy raczej powierza się reżyserowi. - Mnie uczono, że głównodowodzącym jednak jest reżyser i staram się mu całkowicie podporządkować. Moje pojęcie o sobie zostawiam z boku - przyznał.
Pochodzi z Krakowa, ale bardzo dużo pracuje w Warszawie. Jak wobec tego określa siebie Jan Frycz? - Z dziada, pradziada krakowianin, ale Warszawa mnie pociągnęła. Tu się więcej dzieje. To, że w Krakowie stoi Wawel i Kościół Mariacki, to nie wystarczy. Jeśli chodzi o kulturę, moim zdaniem Warszawa bardziej tętni. I przykro mi to mówić - powiedział aktor w audycji "Jedynka przed północą". Przyznał przy tym, że komunikacyjnie bywa ciężko połączyć życie w dwóch miastach, ale się da.
Aktor w rozmowie z Anną Retmaniak opowiedział też m.in. o swoich relacjach z ojcem, o tym za co uwielbia kobiety i jakie klęski osobiste najbardziej zapamiętał.
ei