- Z Fransem Brüggenem współpracowałem wiele razy i znaliśmy się naprawdę bardzo dobrze, co zresztą można usłyszeć w naszych wykonaniach. Jego brak jest bardzo dotkliwy. On wyznaczył pewne standardy estetyczne Orkiestry XVIII Wieku: brzmienie i filozofię - mówił Dang Thai Son Monice Zając przed niedzielnym występem. - Jestem ciekaw dzisiejszego koncertu z Kennethem Montgomery. Nie zawsze musimy przecież grać w ten sam sposób... - dodał.
Nagranie Koncertu e-moll Chopina, dokonane przez pianistę z Fransem Brüggenem podczas pierwszej edycji Festiwalu "Chopin i jego Europa", zostało bardzo dobrze przyjęte przez publiczność, nie tylko w Polsce. Album stał się światowym bestsellerem, zyskał nawet status platynowej płyty. Dang Thai Son nie spodziewał się chyba takiego sukcesu.
- Kiedy po raz pierwszy dotknąłem klawiatury Erarda z 1849 roku, wpadłem w panikę. Poczułem się , jakbym grał na zupełnie innym instrumencie, na przykład skrzypcach. Musiałem zmienić technikę, uderzenie, pedalizację… po prostu wszystko - wspominał pianista. Potrzebowałem wtedy czterech czy pięciu dni by przyzwyczaić się do tego instrumentu. Teraz już nie stanowi to dla mnie problemu - zaznaczył.
Dang Thai Son nie należy jednak do artystów fetyszyzujących dawne instrumenty. - Zarówno fortepiany historyczne, jak i współczesne mają swój urok. Dawne instrumenty nie dają oczywiście zbyt donośnego dźwięku. Mają jednak wyjątkową duszę, intymny urok, który nie wymaga głośności. Siła dźwięku tylko zniszczyłaby ich piękno i wyjątkowość. - wyjaśniał. - Dla fortepianu historycznego zmieniam nieco interpretację utworu. Zwykle w mojej grze jest więcej dramatyzmu, w tym przypadku staram się być bardziej poetycki - dodał.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy Moniki Zając z Dang Thai Sonem z audycji "Letni Festiwal Muzyczny".
mm/mc