To jeden z najważniejszych polskich zespołów, którego historia sięga tak naprawdę roku 1972, czyli początków słynnej Polskiej Orkiestry Kameralnej Jerzego Maksymiuka. Tamta formacja podbiła estrady światowe swoją niezwykłą energią oraz współczesną estetyką i stała się dla swojego szefa przepustką do dyrygenckiej elity. Gdy w 1984 roku Jerzy Maksymiuk zgodził się podpisać prestiżowy kontrakt z BBC Scottish Symphony Orchestra w Glasgow, w historii warszawskiego zespołu rozpoczął się dramatyczny okres.
- Poprosiłem Jerzego, aby nie rozwiązywał orkiestry. Postanowiliśmy rozszerzyć jej skład i pozyskać nowego dyrygenta. Wybór padł na Yehudi Menuhina, z którym wielokrotnie wcześniej występowaliśmy, głównie jako solistą - opowiadał Franciszek Wybrańczyk, wieloletni dyrektor Sinfonii Varsovii. - Traf chciał, że Menuhin zapragnął wtedy nagrać na krążki CD wszystko, co wcześniej zarejestrował na czarnych płytach. I zwrócił się z propozycją do nas - dodał Waldemar Dąbrowski, wówczas szef Centrum Sztuki Studio, czyli pierwszego domu Sinfonii Varsovii.
Wszystko zaczęło się od rozszerzenia składu o instrumenty dęte oraz dwóch znakomicie przyjętych koncertów w Krakowie i Warszawie. Już na lotnisku Franciszek Wybrańczyk zaproponował Menuhinowi - pół żartem, pół serio - funkcję pierwszego gościnnego dyrygenta zespołu, który postanowił nazwać "Sinfonia Varsovia”. Ten zgodził się, co potwierdził odręcznie sporządzoną notatką. - Innego kontraktu nigdy nie podpisaliśmy - podkreślił Wybrańczyk.
Nazwisko Menuhina okazało się dla nowo powstałego zespołu świetnym chwytem marketingowym. Już kilka miesięcy później Sinfonia Varsovia grała koncerty w Ameryce. Nie mniej magnetyczne okazały się nazwiska jej kolejnych dyrygentów i dyrektorów artystycznych: Nigela Kennedy'ego, Marka Minkowskiego czy Krzysztofa Pendereckiego. Każde to spotkanie było jednak dla zespołu także wielką lekcją muzyki. Yehudi Menuhin wypracował piękne brzmienie smyczków, a Marc Minkowski wprowadził artykulacyjną miękkość rodem z muzyki dawnej.
- To ja nauczyłem się bardzo dużo od zespołu. Przede wszystkim rozległego repertuaru - podkreślił Krzysztof Penderecki. - To także znakomici artyści, którzy świetnie rozumieją wykonywaną przez siebie muzykę, także moją. Sinfonia Varsovia nigdy nie gra "pustych nut". To zawsze jest żywe, twórcze muzykowanie - podkreślił.
Po 30 latach istnienia Sinfonia Varsovia znalazła się w szczególnym punkcie. To jeden z najlepszych polskich zespołów, wciąż jednak działający bez docelowej siedziby i stałego dyrygenta. Jak podkreśla obecny dyrektor orkiestry Janusz Marynowski, nie można mieć wątpliwości co do dobrej woli władz Warszawy. I w rozmowie z Barbarą Schabowską roztacza wizję dynamicznego, interdyscyplinarnego centrum kulturalnego na warszawskim Grochowie. Czy Sinfonia Varsovia odmieni wkrótce oblicze prawobrzeżnej Warszawy?
Na ten i wiele innych tematów rozmawialiśmy także z grającymi w zespole od jego początków wiolonczelistką Ewą Wasiółką i skrzypkiem Grzegorzem Kozłowskim, krytykami muzycznymi Jackiem Marczyńskim i Jackiem Hawrylukiem oraz mieszkańcami Grochowa. Audycję poprowadził Adam Suprynowicz.
mm/jp