Dusznicki konkurs Dwójki. Zwycięskie odpowiedzi

Ostatnia aktualizacja: 31.07.2014 17:00
Prezentujemy najciekawsze odpowiedzi, jakich dotychczas udzieli Państwo w naszym konkursie. I zapraszamy do udziału! Zdobyć można fonograficzne kroniki Międzynarodowego Festiwalu Chopinowskiego w Dusznikach-Zdroju.
W konkursie Płyta tygodnia codziennie do wygrania cenne nagrody
W konkursie "Płyta tygodnia" codziennie do wygrania cenne nagrodyFoto: Glow Images/East News

Zapraszamy do udziału w konkursie! >>>

Kolejnym zwycięzcą konkursu została Pani Aleksandra.

Pytanie brzmiało:

Wśród publiczności Festiwalu w Dusznikach Zdroju toczy się dyskusja na temat obecności utworów Fryderyka Chopina w programach recitali poszczególnych pianistów. Czy uważają Państwo, że monograficzne koncerty, zawierające tylko utwory Chopina, mają jeszcze sens? Jeśli tak - dlaczego, jeśli nie - to w jakim kontekście najchętniej słuchaliby Państwo dzieł Chopina?

Pani Aleksandra odpowiedziała:

Moim zdaniem w dzisiejszych czasach koncerty monograficzne mają sens. Chociażby z tego względu, iż słuchając ich możemy poczuć aurę o której wspominał Iwaszkiewicz „Żaden wielki kompozytor nie udzielił tyle czaru przedmiotom, których dotykał. Wszystko, co odnosi się do Chopina, co towarzyszyło jego życiu ma specjalną aurą.” , która z pewnością jest bardzo pozytywna. Utwory Fryderyka z tej samej formy tworzone były w różnym okresie, mimo to panuje między nimi spójność, wzajemne powiązanie i słuchając ich w całości możemy po przez swoją duchową wrażliwość wysnuć, co dzięki nim Mistrz chciał nam przekazać. Jeśli natomiast pomiędzy utwory Chopina wskoczy jakiś inny muzyk, możemy wybić się z rytmu, skupić uwagę na nowym muzyku i zapomnieć jakie refleksje towarzyszyły nam przy słuchaniu wielkiego Maestro Chopina.

Fryderyk Chopin jest zarówno przeze mnie jak i przez wielu ludzi z całego świata uważany za największego poetę fortepianu. Mimo, iż obecnie powstają nowe formy muzyczne, które tworzy się na elektronicznych instrumentach, muzyka Autora Mazurków czy Preludiów przetrwała do naszych czasów i cały czas zajmuje podium w czołówce najlepszych. Jego utwory zawierają głęboki sens i są symbolem naszej polskości, naszego patriotyzmu. Ten fakt również przemawia za tym, by organizować koncerty, w których będziemy mogli skupić na nim uwagę, poświęcić się tylko niemu. Temu jedynemu niepowtarzalnemu ze wszystkich naszych patriotów. Dzięki temu oddamy mu hołd, szacunek i należyte uznanie, którym wypada, a nawet trzeba go darzyć.

5 sierpnia najlepsza okazała się odpowiedź pana Jarosława z Dzierżoniowa

Pytanie brzmiało:

Jednym z najtrudniejszych wykonawczo gatunków, tworzonych przez Fryderyka Chopina są bezsprzecznie mazurki. Współcześni pianiści sięgają po te utwory niestety praktycznie sporadycznie. Czy zdaniem Państwa sztuka interpretacji mazurków zupełnie zanika? Kogo spośród współczesnych pianistów uważają Państwo za najciekawszego wykonawcę mazurków Fryderyka Chopina?

Pan Jarosław odpowiedział:

Mazurki to kwintesencja polskości w utworach Fryderyka Chopina. Niestety, ich wykonywanie sprawia wielu pianistom spore trudności zarówno techniczne jak i interpretacyjne. Jest w nich coś tajemniczego, co sprawia że nie wszyscy artyści czują ukrytego w nich ducha. Niejednokrotnie można usłyszeć pytanie: czy pianiści zagraniczni potrafią wydobyć całą głębię treści mazurków? Bywa, że artyści obcy czynią to lepiej od rodzimych... Faktem jest jednak, że coraz mniej współczesnych interpretatorów sięga po te niezwykłe utwory. Nie jestem zdania, że ta sztuka całkowicie zanika, choć myślę, że należy kierować uwagę młodych pianistów, zwłaszcza będących u progu kariery lub jeszcze w toku nauki na niezwykłość mazurków Mistrza Fryderyka. Może po prostu wielu nie zdaje sobie sprawy jak wiele energii, pasji i światła drzemie w tych kompozycjach.

Moim zdaniem, najlepszym współczesnym wykonawcą mazurków Chopina jest Rafał Blechacz. Od samego początku dał się poznać jako ten który autentycznie czuje i zna całą ich treść. W swoich interpretacjach niczego nie ujmuje, a jeszcze ubogaca, nigdy jednak nie przysłania sobą kompozytora, jak sam przyznał w jednym z wywiadów. Mimo, że cały czas się rozwija, jego wykonawstwo jest wciąż żywe i energiczne, zwłaszcza w mazurkach, w których tej siły i polotu bardzo potrzeba, oczywiście w odpowiednich proporcjach. A Blechacz akurat te proporcje zna.

Bardzo cenię również interpretacje Daniła Trifonowa. Jest jednym z zagranicznych pianistów, którzy mają słowiańską duszę. Z niezrównaną lekkością i sprawnością porusza się po klawiaturze fortepianu racząc nas niezrównanymi wykonaniami. Wszak nie bez powodu otrzymał na ostatnim Konkursie Chopinowskim nagrodę Polskiego Radia za najlepsze mazurki. Jest to jednym z wielu dowodów na to, że rosyjski pianista potrafi i chce odkrywać przed nami całą gamę barw zawartych w tych szczególnych formach muzycznych jakimi są mazurki Fryderyka Chopina.

Czwartego dnia wygrał Pan Michał z Krakowa

Pytanie brzmiało:

Do czego pianistom potrzebne są kursy mistrzowskie, czy nie wystarczy im stała opieka jednego pedagoga?

Pan Michał odpowiedział:

System szkolnictwa w praktyce wymusza konieczność pozostawania podczas całego cyklu kształcenia pod opieką tylko jednego pedagoga. Pod względem czysto ludzkim może to być dobre lub złe, to zależy od samego pedagoga - jakim jest człowiekiem. Natomiast pod względem zdobywania doświadczenia artystycznego i kształcenia, możność poznania różnych punktów widzenia wydaje sie być rzeczą korzystną, jeśli nie pożądaną. Każdy kontakt z różnymi (kolejnymi innymi) ludźmi nas w jakis sposób wzbogaca. Stąd też w samym systemie kształcenia w placówkach artystycznych wprowada się organizowanie kursów mistrzowskich. Czy taki kurs może coś wnieść w artystyczne życie adepta pianistyki? Oczywiście, że tak. A co takiego? To samo, ale trochę inaczej niż u swojego "stałego" nauczyciela. To trochę inaczej może otworzyć oczy i uszy na nieznane do tej pory możliwości interpretacji, może zmusić do wielu rzeczy, które podniosą poziom muzycznych kwalifikacji. Ktoś z zewnątrz może czasem w bardziej bezpośredni sposób, a więc bardziej pobudzająco wpłynąć na kreatywność podczas gry.

Zapewne sam uczestnik kursu mistrzowskiego szuka także pewnego rodzaju upewnienia się, że idzie w dobrym kierunku, że to, co robi, jest dobre. Szuka więc słów aprobaty i pochwały, które wzmiacniają jego poczucie wartości i pewności siebie. Czasem jednak odbycie lekcji podczas kursu mistrzowskiego sprowadza się do próby zagrania tak, jak pedagog chce i jest to jedynym celem lekcji - narzucenie własnej wizji utworu, interpretacji danego fragmentu. Nie jest to wg mnie dobre, pedagog winien jedynie dawać propozycję, no chyba że uczeń robi rażące błędy.

Polecam Państwu obejrzenie w internecie lekcji, jakich udziela gigant fortepianu - Garrick Ohlsson. Jest on dla mnie wzorcowym pedagogiem kursu mistrzowskiego. Przede wszystkim zachwyca się tym, co dobre w grze ucznia, czasem przyznaje, że sam by tego lepiej nie zagrał, a czasem poddaje pod dyskusję swoją propozycję interpretacji nie narzucając jej.

***

W trzecim dniu konkursu wyróżniliśmy odpowiedź Pana Marka z Przemyśla.

Pytanie brzmiało:

Po nagraniu debiutanckiej płyty z utworami Skriabina, Liszta i Chopina dla wytwórni DG Daniił Trifonov przymierza się do kolejnego albumu. Jakie utwory chcieliby Państwo na nim znaleźć  w jego wykonaniu i dlaczego?

A oto odpowiedź:

Preludia S. Rachmaninowa grane razem stają się rodzajem opowieści. Mają one swoją dramaturgię i dynamikę. Nigdy nie słyszałem innego pianisty grającego preludia razem, więc nie mam porównania, na ile ta dramaturgia i dynamika mogą się różnić, ale przypuszczam, że wykonanie Trifonova byłoby absolutnie obezwładniające. Najbardziej lubię jego grę, kiedy czuję, że już nie podejmuje decyzji o sposobie gry, ale jest przez muzykę uniesiony, wciągnięty w wir, kiedy staje się dla muzyki medium.

Danił Trifonow jest pianistą technicznie genialnym, potrafi zagrać wszystko, a w jego grze nie ma nic z gwiazdorstwa, żadnego kalkulowania, co zrobi na słuchaczach największe wrażenie. Uwielbiam jego grę właśnie dlatego, że jest uczciwa, że bez lęków o to, jak zostanie oceniona, płynie prosto z jego głowy i serca.

***

W drugim dniu konkursu, 2 sierpnia, najciekawiej odpowiedział na pytanie Pan Jan z Tulc.

Pytanie brzmiało:

Czy konkursy są dziś nieodzownym warunkiem kariery młodych pianistów? Co mogłoby je ewentualnie zastąpić?
A oto wyróżniona odpowiedź:

Skomplikowana sprawa z tymi konkursami. Niczego nie gwarantują, ale też bez nich jest trudno. Sam pomysł zmagań prawie olimpijskich w konkurencjach artystycznych nie ko końca mnie przekonuje. Dla mnie to ma bliżej cechy przyjęcia do cechu i porównanie to wcale nie jest takie bezsensowne. Jak w cechach, trzeba się wykazać pewnymi umiejętnościami, aby móc się wypromować na czeladnika i mistrza, a promocji dokonują sami mistrzowie. W większości promuje się młodych zdolnych rzemieślników, wielu z nich pozostanie tylko rzemieślnikami, ale również wykwitną z nich prawdziwe talenty, których jak w każdej działalności człowieka – niewiele. Ale to nimi cech błyszczy i się chwali. Bywają także indywidualiści, którzy rozwijają swój talent bez cechowych ograniczeń, zmagań i też dają sobie radę, chociaż zdecydowanie im trudniej. Jest ich mniej, ale może dlatego bardziej ich cenię?
Czy jest inna droga poza konkursami? I tak, i nie. Wydaje się, że droga konkursowa jest po prostu prostsza, tradycyjna, wypróbowana, gdzie o poziom dbają owi cechowi mistrzowie. Niemniej jednak nowe technologie sprawiają, że można się promować również poza konkursami, gdzie nie trzeba wtłaczać się w cechowe ramy i rezygnować ze swojej indywidualności, chociaż czasami promująca się indywidualność okazuje się niestety indywiduum (oj Lisica, Lisica...). Trzeba dawać szanse młodym ludziom po prostu, także tym, którzy nie zdobywają niemal sportowych laurów, co nie jest takie proste, ale możliwe. Wymaga to mądrości, wnikliwości i umiejętności przewidywania tych, którzy te szanse stwarzają. Trudne to i skomplikowane, jak pisałem na początku, a idealnego rozwiązania po prostu chyba nie ma. Więc na razie konkursy były, są i jeszcze chyba długo będą.

***

W pierwszym dniu konkursu, 1 sierpnia, zwyciężyła Pani Beata z Warszawy, która w najbardziej oryginalny sposób odpowiedziała na nasze konkursowe pytanie.

Pytanie brzmiało:

Jakie koncerty tegorocznego festiwalu budzą Państwa największe oczekiwania i dlaczego?

A oto wyróżniona odpowiedź:

Dusznicki festiwal przeżyłam w całości raz, tuż po ostatnim konkursie chopinowskim, był znakomicie "obsadzony", dlatego moje wymagania i oczekiwania są nieco zawyżone. Dodatkowo laryngolog odkrył u mnie nadwrażliwość słuchową, więc przy jakości, powiedzmy, średniej, trochę się męczę.
Nie wydobyłam się jeszcze całkowicie spod uroku Rachmaninowa granego przez Daniiła Trifonowa w czasie tegorocznego festiwalu w Verbier, więc niecierpliwie oczekuję powtórki wrażeń, jako że repertuar będzie w całości powtórzony w Dusznikach. Choć utwór "Wariacje na temat Chopina" mógłby w zasadzie zastąpić marsz pogrzebowy, wywołuje we mnie anielski uśmiech, zwłaszcza zagrany Daniiłkowymi dłońmi coraz bardziej świadomego pianisty. (BRAK BILETóW - brawo, Młody :))
Następnie nie mogę doczekać się Nokturnu, ciekawi mnie, czy znowu nie usnę, z powodu późnej pory oczywiście, nie z tytułu nietrafionego repertuaru.
Oczekuję jak kania dżdżu recitalu Francesco Piemontiesiego, kojarzącego mi się, pozytywnie, rzecz jasna z Elvisem Costello. Obaj panowie cudnie "przynudzają". Koncert z 2011 roku pamiętam jako "plum" - ... - cisza - ... - "plum". Dźwięków było stosunkowo niewiele i gęstość ich padania też nie była duża. Pamiętam, że grał sonatę Janacka, druga część nosiła tytuł "Śmierć". Grał cudnie, czysto, a na słuchaczy padał jakiś cień od tej muzyki, trochę ciężki, trochę smutny, ale mimo wszystko piękny. Potem grał preludium i dwa mazurki, utwory były niesamowicie nastrojowe, jakieś takie nieobecne. Potem sonata Beethovena a po niej sonata Schuberta, całość w jednym sosie, w innym wymiarze, w innej czasoprzestrzeni, na zwolnionych obrotach, w krainie gdzie czas nie ma znaczenia. Jeśli ktoś był zmęczony, spokojnie mógł podrzemać... Rzęsiste brawa były chyba jedynym elementem kontrastu w całości tego wydarzenia. W tym roku ma zagrać Debussy'ego i Schuberta, ale pamiętam przetasowanie w stosunku do zapowiadanego repertuaru, więc dodatkowe wrażenia, co będzie zagrane. Mam nadzieję ponownie wprawić się z wielką przyjemnością w nastrój "Franceskowy".
Zastanawia mnie także sceniczna współegzystencja skrzypaczki, Japonki, Mayuko Kamio z Rosjaninem pochodzenia hinduskiego Mirosławem Kultyszewsem. Miło wspominam warszawski recital Kultyszewa, rozkwitał jak delikatny kwiat, a przy bisach to już prawie fruwały garsonki i marynarki.
Czekam szczególnie jeszcze na Leszka Możdżera, doskonałego pianistę jazzowego na doskonałym, ulubionym, festiwalu chopinowskim. Klasyka i jazz - konsiliencja? W każdym razie zjawisko odrzucenia nie jest przewidywane.

mm

Czytaj także

Kim był Kocio, czyli rozszyfrowywanie listów Chopina

Ostatnia aktualizacja: 28.02.2014 15:00
Henryk Nowaczyk przez wiele lat zajmował się uściślaniem niedopowiedzeń i rozszyfrowywaniem aluzji zawartych w korespondencji Fryderyka Chopina. Wyniki jego detektywistycznych dociekań zebrane zostały w publikacji "Chopin w podróży. Glosy do biografii".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dwójka w Dusznikach-Zdroju. Słuchaj transmisji!

Ostatnia aktualizacja: 31.07.2014 17:00
Rozpoczął się 69. Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach-Zdroju. Na naszej antenie usłyszeć można między innymi recitale Daniiła Trifonowa oraz Marca-André Hamelina.
rozwiń zwiń