Wybitny kompozytor Wojciech Kilar zmarł w niedzielę nad ranem w Katowicach po długiej walce z chorobą - poinformował prezes Związku Kompozytorów Polskich Jerzy Kornowicz. - To była jedna z najbardziej wyrazistych postaci muzyki XX i XXI w. - powiedział szef ZKP.
"Jego flirt z muzyką filmową zaowocował genialnymi dziełami"
Kornowicz przypomniał, że Kilar był współtwórcą kojarzonej z awangardą polskiej szkoły kompozytorskiej. - Potem poszedł we własnym kierunku. Tworzył muzykę komunikatywną, cechowała ją wyrazistość środków i symbolika. Trzeba pamiętać, że był świetnym kompozytorem obdarzonym zdolnością skrótu muzycznego. Potrafił uchwycić istotę w kilku dźwiękach. W swojej muzyce poruszał ważne tematy. W najwyższym stopniu oddziaływał na polskich słuchaczy - mówił.
Zaczynał od pianina
Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932 r. we Lwowie. Lata wczesnej młodości spędził w Rzeszowie (jest honorowym obywatelem tego miasta) i Krakowie. W 1955 r. ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach, gdzie studiował grę na fortepianie i kompozycję w klasie Bolesława Woytowicza.
W 1957 r. wziął udział w Międzynarodowych Kursach Wakacyjnych Nowej Muzyki w Darmstadt w Niemczech. Edukację muzyczną uzupełniał następnie w latach 1959-1960 jako stypendysta rządu francuskiego w Paryżu. Uczęszczał na zajęcia kompozycji do Nadii Boulanger.
Karierę kompozytora rozpoczął pod koniec lat 50. na festiwalu Warszawska Jesień. Od początku lat 60. współtworzył, wraz z Krzysztofem Pendereckim i Henrykiem Mikołajem Góreckim, polską szkołę awangardową oraz nowy kierunek we współczesnej muzyce, zwany sonoryzmem. W 1974 r. skomponował swój słynny poemat symfoniczny "Krzesany". Od tamtego czasu uchodził za czołowego przedstawiciela polskiej awangardy muzycznej. Na jego wczesne kompozycje wpływ miały m.in. twórczość Igora Strawińskiego i Beli Bartoka oraz jazz.
Wojciech Kilar: nie mogłem się nauczyć nut...
- Nie ma nic piękniejszego niż trwający w nieskończoność dźwięk czy współbrzmienie - powiedział w jednym z wywiadów. - Po prostu kocham orkiestrę, kocham muzyków i właściwie za każde wykonanie jestem wdzięczny - wyznał przy innej okazji.
Kazimierz Kutz o śmierci Wojciecha Kilara/TVN24/x-news
Do najważniejszych utworów Kilara należą, oprócz "Krzesanego", "Riff 62" na orkiestrę (1962), "Generique" na orkiestrę (1963), "Diphtongos" na chór mieszany i orkiestrę (1964), "Training 68" na klarnet, puzon, wiolonczelę i fortepian (1968), "Przygrywka i kolęda" na cztery oboje i smyczki (1972), "Kościelec 1909" - poemat symfoniczny poświęcony Mieczysławowi Karłowiczowi, wybitnemu kompozytorowi, który w 1909 r. w wieku 33 lat zginął pod lawiną pod Kościelcem (1976), "Angelus" na sopran, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (1982-1984), "Orawa" na kameralną orkiestrę smyczkową (1986) oraz "Missa pro pace" na sopran, alt, tenor, bas, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (1999-2000).
Wybitny twórca muzyki filmowej
W latach 1979-81 Wojciech Kilar był wiceprezesem Związku Kompozytorów Polskich.
Kilar to także niezwykle ceniony kompozytor muzyki filmowej - współpracował z wieloma sławnymi reżyserami, m.in. z Francisem Fordem Coppolą, Jane Campion, Romanem Polańskim, Kazimierzem Kutzem, Krzysztofem Zanussim, Andrzejem Wajdą i Krzysztofem Kieślowskim.
TVN24/x-news
Skomponował muzykę do wielu ważnych polskich filmów, m.in.: "Nikt nie woła" (1960), "Tarpany" (1961), "Milczenie" (1963), "Ktokolwiek wie...", "Sól ziemi czarnej" (1969), "Perła w koronie" (1971), "Paciorki jednego różańca" (1979) i "Śmierć jak kromka chleba" (1994) Kazimierza Kutza, "Giuseppe w Warszawie" (1964) Stanisława Lenartowicza, "Późne popołudnie" (1964) i "Morderca zostawia ślad" (1967) Aleksandra Ścibora-Rylskiego, "Salto" (1965) Tadeusza Konwickiego, "Chudy i inni" (1966) Henryka Kluby, "Marysia i Napoleon" (1966) Leonarda Buczkowskiego, "Sami swoi" (1967) Sylwestra Chęcińskiego, "Westerplatte" Stanisława Różewicza (1967), "Lalka" Wojciecha Jerzego Hasa (1968), "Struktura kryształu" (1969), "Iluminacja" (1972), "Bilans kwartalny" (1974), "Barwy ochronne" (1976), "Spirala" (1978), "Kontrakt" (1980), "Cwał" (1995) i "Persona non grata" (2005) Krzysztofa Zanussiego, "Rejs" (1970) Marka Piwowskiego, "Ziemia obiecana" (1974), "Kronika wypadków miłosnych" (1985) i "Pan Tadeusz" (1999) Andrzeja Wajdy, "Trędowata" (1976) Jerzego Hoffmana, "Przypadek" (1981) Krzysztofa Kieślowskiego, "Pianista" (2002) Romana Polańskiego oraz seriali "Przygody pana Michała" (1969) Pawła Komorowskiego i "Rodzina Połanieckich" (1978) Jana Rybkowskiego.
Wojciech Kilar nie żyje. "Był niezależny i bezkompromisowy"
Jest także autorem muzyki do filmów zagranicznych, m.in. do "Drakuli" (1992) Francisa Forda Coppoli, "Śmierci i dziewczyny" (1994) Romana Polańskiego, "Portretu damy" (1996) Jane Campion i "Królów nocy" (2007) Jamesa Graya.
Za muzykę do "Pianisty" zdobył francuskiego Cezara, a za muzykę do "Drakuli" nagrodę Stowarzyszenia Kompozytorów Amerykańskich.
Wielokrotnie nagradzany
Kompozytor nigdy nie ukrywał swojej religijności. Od wielu lat z okazji swoich kolejnych urodzin przyjeżdżał na Jasną Górę. Podczas mszy w jego intencji gospodarze sanktuarium - ojcowie paulini - często podkreślali, że swoją postawą Kilar "daje przykład wiary - osobistej, głębokiej, religijnej".
Jest m.in. laureatem nagrody metropolity katowickiego "Lux ex Silesia" - "Światło ze Śląska". Otrzymał też medal Papieskiej Rady ds. Kultury "Per artem ad Deum" (Przez sztukę do Boga) oraz nagrodę Totus 2009, przyznawaną przez Fundację Konferencji Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia". Wyróżniono go wówczas za "wytrwałe otwieranie dróg piękna, wiodących ku wierze, nadziei i miłości, dokonywanego przez wiele lat i w wielu wymiarach życia".
Wśród wielu innych nagród i odznaczeń, którymi został uhonorowany, są m.in. Nagroda Artystyczna Komitetu Kultury Niezależnej NSZZ "Solidarność" (1989), Złote Berło Fundacji Kultury Polskiej (2000) oraz Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski "w uznaniu wybitnych zasług dla kultury narodowej, za osiągnięcia w pracy twórczej" (2002). W 2012 r. otrzymał najwyższe polskie odznaczenie - Order Orła Białego.
W 2007 r. podczas spotkania z miłośnikami jego twórczości, zorganizowanego w Katowicach z okazji 75. urodzin Kilara, kompozytor powiedział: - Próbowałem wiele razy napisać piosenkę czy pieśń. Jedno co mi się w miarę udało, z czego jestem bardzo dumny, weszło w repertuar fantastycznych meczów siatkówki w katowickim Spodku - mianowicie wstęp do "Przygód pana Michała", pieśń "W stepie szerokim". To niezwykła satysfakcja - czuję się trochę autorem tych zwycięstw siatkarzy.
Czerwiec 2012. Uroczystość wręczenia Wojciechowi Kilarowi doktoratu hc Uniwersytetu Ślaskiego w Katowicach/TVN24/x-news.
Przygoda z techno
Podkreślił, że jako kompozytor czuje się najlepiej "u siebie w domu, w ciszy, z bliskimi, z kotem". Największych wzruszeń dostarczało mu jednak obcowanie z orkiestrą symfoniczną. - Kiedy widzę skrzypków pochylonych nad swoimi instrumentami, złoto blachy, perkusja z drugiej strony - to jest to coś fantastycznego - wyznał.
Pytany o swą przygodę z techno i reggae, potwierdził, że swego czasu słuchał takiej muzyki. Z reggae łączy się anegdota o źródle tytułu jednego z dzieł Kilara, "Exodus" (1980). - Chciałem nazwać ten utwór "Purim". Tak się jednak stało, że z zagranicy przywiozłem dla siostrzeńca mojej żony płytę Boba Marleya, na której był utwór "Exodus". Przy okazji przesłuchałem go i powiedziałem: to jest właściwy tytuł dla tego utworu - opowiadał Kilar.
Zastrzegł jednocześnie, że "nie bardzo orientuje się we współczesnej muzyce rozrywkowej". Natomiast, jak powiedział, "wzrusza się swingiem z lat sześćdziesiątych, orkiestrą Glenna Millera".
- Jeśli nie słucham muzyki, która mnie najbardziej interesuje, słucham słowa. Nawet jadąc samemu samochodem szukam audycji słownych - wtedy ktoś przy mnie jest, ktoś do mnie mówi - tłumaczył.
IAR, PAP, mc, bk