Ósma edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego "Chopin i jego Europa" odbyła się w dniach 17-31 sierpnia. Oprócz dzieł tytułowych bohaterów – Bacha, Chopina, Debussy'ego, Kilara – zabrzmiały utwory Beethovena, Brahmsa, Griega, Liszta, Mozarta, Paderewskiego, Ravela, Schumanna... Usłyszeć można było ponadto rzadko wykonywaną muzykę polską, m.in. Franciszka Lessla, Feliksa Dobrzyńskiego, Józefa Wieniawskiego, Maurycego Moszkowskiego i Romana Maciejewskiego.
Nieznany repertuar – to jeden z wątków od początku Festiwalu konsekwentnie prowadzony przez Stanisława Leszczyńskiego. W tym roku usłyszeliśmy między innymi Koncert fortepianowy g-moll Józefa Wieniawskiego w wykonaniu Michała Szymanowskiego.
- To bardzo ciekawie zapowiadający się pianista. Talent dużego kalibru – zachwyca się Małgorzata Pęcińska.
Usłyszeliśmy też rzadko grywane dzieła Moszkowskiego i Medtnera a także Mazurki Romana Maciejewskiego. Były też akcenty bardzo potrzebne, jak koncert poświęcony pamięci Bohdana Pocieja oraz chwila poświecona pamięci Michaeli Ursuleasy.
Nurt historyczny, znaczony wykonaniami koncertów Chopina, Dobrzyńskiego, Lessla, był jak zawsze ważnym wątkiem Festiwalu. Cieszy stałe zainteresowanie rzadkim polskim repertuarem, jakie od lat już wykazuje Howard Shelley. Na historycznych instrumentach wystąpili, obok Shelleya, Andreas Steier, Kristian Bezuidenhout, a także Janusz Olejniczak, Maria João Pires i Martha Argerich. Szlachetnie zabrzmiał instrument historyczny pod palcami Julianny Awdiejewej. Najczęściej wykorzystywano fortepian Erarda, ale usłyszelismy też instrument Grafa.
- Janusz Olejniczak potrafi grać na starych instrumentach, rozsmakować się w tym dźwięku, dobywać najszlachetniejszej urody brzmienia. Orkiestra XVIII wieku nasłuchiwała solisty, podążała za nim… Zasłużona owacja!
Izabelle Faust i Andreas Steier odkryli wielkość Sonat skrzypcowych Schumanna. Ale też skłaniali do zastanowienia:
- Czy tak należy grać Schumanna? – pyta Małgorzata Pęcińska. - Zastanawiam się, gdzie jest granica, do której możemy wykonywać tę muzykę na instrumentach z epoki, a gdzie zaczyna się moment, w którym powinniśmy przejść na instrumenty współczesne i grać inaczej estetycznie? Schumann ascetyczny, grany dźwiękiem odartym z wszelkiej zdobności, soczystości, gasi niepotrzebnie energię w narracji.
I choć nie wszystkie koncerty okazały się sukcesem (szczególnie niefortunne były koncert inauguracyjny i finałowy: może w przyszłości należałoby staranniej rozważyć dobór wykonawców?), Festiwal był nie tylko udany, ale i potrzebny Warszawie i publiczności, a jego formuła wciąż jeszcze się nie wyczerpała.
- Festiwal mógłby pozostać taki, jaki jest, bo pomysły Stanisława Leszczyńskiego są ciekawe – podsumowuje Małgorzata Pęcińska.
Zapraszamy także do wysłuchania wywiadów z artystami, jakie pojawiały się w ciągu dwóch festiwalowych tygodni na antenie Dwójki.
(krzk)