Do tej ostatniej kategorii przychodzi zaliczyć wydany właśnie przez Dekkę album nagrań kompletu symfonii Roberta Schumanna dokonanych przez świetny zespól filharmoników Lipskiego Gewandhausu pod dyrekcją szefa zespołu, włoskiego kapelmistrza Riccarda Chailly. Ciekawostką tych nagrań i ich brzmieniowym, także wyrazowym wyróżnikiem jest edycja Gustawa Mahlera.
Wielki austriacki symfonik, jeden z najbardziej błyskotliwych w historii mistrzów instrumentacji, wizjoner i praktyk zafascynowany symfoniczną twórczością Schumanna uczynił wiele dla popularyzacji tej muzyki i jej promocji w Europie i w Ameryce. Zarówno w latach współpracy ze słynnym zespołem Filharmoników Wiedeńskich, jak i potem, pod koniec życia z Filharmonikami Nowojorskimi dbał o to, by w repertuarze pojawiały się nie tylko nowe kompozycje, ale by trzon tego repertuaru tworzyły ważne dzieła przeszłości. Zaliczał do nich symfonie Schumanna, które darzył szczególnym sentymentem. Jednocześnie jednak miał poczucie pewnej niedoskonałości tych ciekawych partytur, zwłaszcza w warstwie dynamiki i instrumentacji, które z pieczołowitością i doświadczeniem wybitnego symfonika poprawiał. Nie dlatego, by wytknąć Schumannowi instrumentacyjne „niedoróbki”, ale by drobnymi zabiegami, niewielkimi retuszami uszlachetnić brzmienie wszędzie tam, gdzie odczuwał pewien niedosyt.
Schumann nie był przecież słabym symfonikiem, czego Mahler miał świadomość. Orkiestrował sprawnie, często niekonwencjonalnie, z wyobraźnią, wyczuciem, oryginalnością. Nie był jednak symfonikiem tak błyskotliwym jak Mendelssohn, tak odkrywczym i rewolucyjnym jak Berlioz czy tak uniwersalnym jak Brahms. Niektóre fragmenty jego partytur domagają się pewnych poprawek, niewielkich retuszów, by brzmiały pełniej, barwniej, wyraziściej. I to właśnie słyszał Mahler, ekspert wybitny w sprawach instrumentacji.
Efektem jego pracy nad partyturami Schumanna jest – bagatela – ponad 2000 różnego typu drobnych ingerencji, ingerencji dotyczących najczęściej maleńkich kilkutaktowych fragmentów. Z tych drobinek składa się ta zrewidowana wersja instrumentacji w fascynującej wizji Mahlera, wizji, która na ogół nie wykracza poza stylistyczny idiom romantyzmu, czasem jednak pobrzmiewa jaskrawie eksponowaną, efektowną barwą znaną z jego własnej symfoniki. Komplet Symfonii Schumanna w tej właśnie wersji i w brzmieniu, którego dodatkowym walorem jest w nagraniu świetna akustyka lipskiego Gewandhausu w paśmie Kanonu w tym tygodniu. Serdecznie zapraszam!
Małgorzata Pęcińska