Kilka lat później to samo nazwisko pojawiało się na legendarnych płytach Alberta Aylera. A później - na początku lat siedemdziesiątych - przestało się pojawiać. Co się stało z muzykiem, który w ciągu pierwszych 20 lat działalności zdążył wystąpić i z Theloniousem Monkiem, i z Ornette'em Colemanem, i z Johnem Coltrane'em? Gdzie się podział współtwórca ważnych płyt Konitza, Mulligana, Goodmana, Rollinsa, Taylora, Tristano?...
Ci z Państwa, którzy słyszeli w Rozmowach Improwizowanych wywiad z Robem Brownem, znają tę historię. Podobno na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy Grimes wyprowadził się z Nowego Jorku do Kalifornii, jego kontrabas uległ awarii. Będący wówczas w finansowych tarapatach muzyk nie mógł sobie pozwolić na jego naprawę, dlatego sprzedał instrument i na trzydzieści lat zaszył się w jakimś tanim hotelu. O gigancie kontrabasu świat usłyszał ponownie na początku 2003 roku. Kilka miesięcy wcześniej Marshall Marrotte, młody dziennikarz magazynu "Signal To Noise" odnalazł Henry'ego w jego samotni i przeprowadził pierwszy od ponad ćwierćwiecza wywiad. Reszta jest historią. Historią, którą Henry Grimes opowie Państwu w najbliższy piątek. Będzie to opowieść człowieka zmęczonego, ale bez wątpienia szczęśliwego i spełnionego, zwłaszcza że w rozmowie towarzyszyła nam muza i opiekunka, a od niedawna żona Henry'ego - Margaret Davis Grimes.
Spędziłeś poza sceną niemal 30 lat. Uważasz ten okres za stracony, zmarnowany?
Henry Grimes: Żadne lata nie są zmarnowane, bo zawsze pojawiają się pytania i odpowiedzi, człowiek bez przerwy odkrywa coś nowego. W każdej dekadzie coś stawało się dla mnie jasne, a ja sam osiągałem coraz wyższy poziom świadomości.
Margaret Davis Grimes: W tym okresie Henry pisał poezję, zgłębiał tajniki historii, filozofii i metafizyki. W domu mamy 90 zapisanych zeszytów, a na rynku ukazał się tomik wierszy, zresztą równie dobrych jak jego muzyka. Wstęp do niego napisał Marc Ribot, a czytelnicy są oczarowani. Mówią, że w tych słowach jest muzyka – ta sama kreatywność, którą dzisiaj słyszeliście na koncercie.
Piątek, 9.01. godz. 23.00
Zapraszają Janusz Jabłoński i Tomasz Gregorczyk