Z pozbawionej chronologii, epizodycznej fabuły wyłania się historia młodego małżeństwa z klasy średniej, mieszkającego z dwójką dzieci i psami w zasobnym domu na wsi. Rodzina przeżywa swoje mniejsze i większe dramaty, próbując wejść w relację z otaczającym ją, osobnym (także "obcym klasowo") światem, a także przetrwać w konfrontacji z własnymi lękami, mrocznymi tęsknotami, z naturą. To artystycznie radykalne kino obrazów. Dominują w nim ujęcia w charakterystyczny sposób nieostre - z rozmazanym polem po bokach, sugerujące subiektywne spojrzenie kamery. Obrazy, konstruowane w oparciu o emocje, w nieprzeciętny sposób celebrują zwyczajność, nadając jej metafizyczne znaczenie.
Carlos Reygadas, wyrafinowany formalnie, zdystansowany minimalista w swoich filmach uwodzi kontemplacyjną atmosferą. Z chłodną precyzją mówi o wartościach, w zaskakujących konfiguracjach zestawia seks, przemoc, politykę i religię.
Reygadas od lat wyznacza kierunek nurtu w meksykańskim kinie, do którego należą młodzi (urodzeni w latach 70. i 80. XX w.) reżyserzy. Łamią oni podstawowe zasady scenopisarstwa, zatrudniają naturszczyków, improwizują na planie. Rezultatem stylistycznej powściągliwości, unikania ostentacyjnie kinematograficznych efektów, czy konwencjonalnej narracji, pozostaje kino skupione na doświadczeniu codzienności, ale opowiadające o niej w sposób niejasny, często brutalnie naturalistyczne, zmuszające widza do szukania własnych odpowiedzi na jedynie zasugerowane pytania. Być może Carlos Reygadas zgodziłby się z Susan Sontag, która wiele lat temu nawoływała, byśmy w kontakcie ze sztuką porzucili hermeneutykę na rzecz erotyki. Jak inaczej oglądać dziś jego filmy? Próbując zrozumieć, czy raczej patrząc i czując?
"Post tenebras lux", reż. Carlos Reygadas, premiera 8 lutego 2013 , Meksyk, Francja, Niemcy, Holandia 2012.
(NH/mat. promoc)