Nakładajmy na talerz mniejsze porcje potraw wigilijnych i świątecznych a przejedzeni, pójdźmy na spacer - radzi przed Bożym Narodzeniem podlaski Sanepid, w artykule poświęconym naszym świątecznym zwyczajom związanym z przesiadywaniem za stołem i objadaniem się.
Dobrze nie oznacza dużo
Specjaliści radzą więc, by umiar zachować już w czasie zakupów i nie kupować jedzenia zbyt dużo, bo "zjeść dobrze nie oznacza zjeść dużo". Podkreślają, że wszelkie potrawy, zwłaszcza wigilijne, najlepiej smakują właśnie w tym dniu, a nie przez kilka następnych.
Jak szacują, w czasie świąt przeciętnie spożywamy 5-6 tys. kalorii dziennie, a więc przynajmniej dwa razy więcej, niż wynosi dzienne zapotrzebowanie. "Zatem może zamiast czterech - wystarczą dwa pierogi z kapustą, a dwie porcje ryby niech zastąpi jedna. Niby niewielka różnica, a w skali kilku dni świątecznych może się okazać, że dzięki temu upłyną one bez komplikacji zdrowotnych z powodu przejedzenia" - radzi Sanepid.
Nikt nas nie goni
Zaleca także, by przy jedzeniu nie spieszyć się. Okazuje się bowiem, że mózg dopiero po ok. 20 min. od rozpoczęcia posiłku wysyła sygnał do żołądka, że jest najedzony.
Mniej kalorii dostarczymy organizmowi przy świątecznym stole, ograniczając lub rezygnując z pieczywa, frytek, ziemniaków, makaronu, ryżu i kaszy. Lepiej zastąpić je sałatkami, surówkami (wybierając te z jogurtem naturalnym lub oliwą z oliwek) a mięsa najlepiej wybierać pieczone, bez tłustych, ciężkich sosów, podobnie postępując z wędlinami i rybami - wynika z artykułu podlaskiego Sanepidu.
Podano tam też przybliżoną "kaloryczność" kolacji wigilijnej, w przeliczeniu na 100 gram produktu. Wynika z tego, że spróbowanie tylko po jednej porcji każdego z wigilijnych przysmaków: barszczu z uszkami, kapusty z grzybami, karpia w różnych postaciach, innych ryb, pierogów z kapustą i grzybami, kutii, ciasta i kompotu, da razem ponad 3,5 tys. kalorii.
ak