14 września 2008, godz. 10:00
Krajobraz Polski północno-wschodniej, Mazur, Warmii, i dziś trudno wyobrazić sobie bez koni. Tych tak bliskich, pomocnych człowiekowi „od zawsze” zwierząt. I chociaż nie ma już końskich targów, spotkanie z furmanką ciągniętą przez konia, czy widok konia zaprzężonego do prac polowych już się prawie nie zdarza, to konie pozostały. I dobrze, że już nie tak jak kiedyś do „pracy, wojny i jazdy”, a jedynie do jazdy, przyjaźni, zawodów, pięknego widoku.
Historia wschodniopruskich koni jest jedyna w swoim rodzaju. To tu, w tej trudnej północnej krainie, powstała rasa koni szlachetnych, która długo uważana była za jedną z najcenniejszych w Europie; klejnot w koronie Prus Wschodnich – konie trakeńskie. Z księgami stadnymi często sięgającymi dalej niż drzewa genealogiczne pruskiej arystokracji.
W 1732 roku Fryderyk Wilhelm I nakazał założenie w Trakehnen (dziś Jasnaja Poljana w Obwodzie Kaliningradzkim, ok. 50 km na północ od Gołdapi), królewskiej stadniny koni. Przez sześć lat karczowano i osuszano tereny, budowano stajnie, pierwsze stado zebrane z koni ze stadnin państwowych głównie z obszaru Prus liczyło 1100 koni. Pod koniec XVIII wieku Naczelny Koniuszy Karl Gr. Lindenau przeprowadził selekcję stada, które ciągle uszlachetniane przetrwało do 1944 roku.
16 października 1944 roku zarządzono ewakuację koni trakeńskich na zachód. Po wielu miesiącach, mocno zdziesiątkowane stada przybyły na teren Niemiec, ale wiele koni zostało lub rozproszyło się w czasie zagłady wojennej. Z trudem odbudowano hodowlę koni trakeńskich po wojnie, lecz z największym trudem odbudowywano ją właśnie tu, w dawnych Prusach Wschodnich, gdzie je hodowano przez stulecia, często wspomagając hodowlę zakupami, czy wymianą koni ze słynnych stadnin Radziwiłłów i najsłynniejszej polskiej Stadniny Koni Arabskich w Janowie Podlaskim.
Konie trakeńskie hodowane już w Polsce, bardzo długo nie mogły nazywać się trakeńskimi, to samo dotyczyło ras wschodniopruskich, jak wiele nazw, znaczeń, przez ponad pięćdziesiąt powojennych lat i te starano się zatrzeć. Konie o wspaniałych, starych rodowodach, dzięki polskim hodowcom zachowały ciągłość tradycji, ale oficjalnie występowały pod nazwą koni mazurskich czy wielkopolskich. Mogło się to zmienić dopiero po 1989 roku, ale, w co trudno uwierzyć, dopiero w 2005 roku Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydało zgodę na otwarcie księgi hodowlanej koni rasy trakeńskiej w Polsce.
Na Mapie miejsc odnalezionych zaznaczyliśmy dwa punkty, z którymi ściśle łączy się opowieść o trakeńskich koniach:
Judyty – dawny majątek ziemski rodów Lesgewang i von Kuenheim, gdzie istniała jedna z najstarszych stadnin prowincji, i gdzie z wielkimi sukcesami hodowano konie rasy trakeńskiej. Do majątku jeszcze wiedzie pomnikowa aleja dębowa, stoi pałac w otoczeniu starego, pięknego parku, a liczne zabudowania gospodarczo-inwentarskie, wraz z okolicznymi folwarkami jeszcze pamiętają stukot kopyt i rżenie trakeńskich koni.
Liski – leżące nieopodal Judyt. Państwowa Stadnina Koni, powstała w 1947 roku na bazie przedwojennej, także państwowej stadniny koni, z połączenia z Judytami. To między innymi w Liskach właśnie odbudowano rasę trakeńską i nadal jej hodowla wspaniale jest prowadzona, a konie odnoszą międzynarodowe sukcesy. Tu w stajniach stoją niezwykłej urody klacze i ogiery, których rodowody sięgają XVIII wieku...
Małgorzata Jackiewicz-Garniec i Piotr Matwiejczuk