- Nie zdawałem sobie sprawy z tego aż do przed chwilą – wyznał Andrzej Zieliński w audycji Tomasza Mościckiego. – Nie musieliśmy o tym mówić… Jeszcze nie czas na jubileusze.
Urodzony w Tarnowie, wykształcony w Krakowie, niemal od początku kariery związany jest z teatrami warszawskimi – Ateneum (1989-2001) oraz Współczesnym (od 2001). Jego aktorstwo zresztą bliższe jest szkole warszawskiej, bardziej technicznej, niż krakowskiej – spontanicznej.
- Nie do końca bym się zgodził z tym podziałem… Jeśli mowa o Zbigniewie Zapasiewiczu, to zgoda. Ale z drugiej strony trudno o lepszego "technika", niż Krzysztof Globisz, którego widywałem na próbach jeszcze będąc studentem. To sprawa indywidualna: albo się przywiązuje wagę do techniki, albo nie. Nie chciałbym nikogo urazić, ale wymagania w uczelniach artystycznych są coraz mniejsze. To duch czasu, bo w ogóle wymagania wobec nas są coraz mniejsze.
Mimo rewelacyjnego radiowego głosu, w radiu występuje stosunkowo nieczęsto. Film i telewizja angażują Zielińskiego sporadycznie.
- Jestem przede wszystkim aktorem teatralnym, bo mam etat w teatrze. A poza teatrem nie mam znowu tak wiele propozycji. Poza tym, ciężko znaleźć propozycję filmową, której materiał literacki przystawałby do tego, z czym się ma do czynienia w teatrze. Bywają ciekawe scenariusze, ale ja mam do nich mały dostęp, więc mam prostszy wybór.
Pytany o współczesną polską krytykę teatralną aktor zaczyna mówić z rozdrażnieniem, ironią i nawet pewnym odcieniem buntu.
- Krytycy nie zajmuja się recenzowaniem przedstawień, tylko tworzeniem jakieś teorii teatru współczesnego. To jakby tłumaczyć komuś dowcip, że on jest śmieszny, dlatego że składa się z takich elementów i ma taką puentę… Mało tego, wmawiają nam, że jeśli ludzie chodzą na przedstawienie, to ono jest złe – denerwuje się Andrzej Zieliński. - Jeżeli teatru nie robimy dla ludzi, to znaczy, że robimy to dla siebie. A jeśli robimy to dla siebie to już nie jest teatr, tylko sprawa dla lekarza. Ja, słowo daję, nie wiem, co to znaczy grać do pustej widowni, bo mi się to nie zdarzyło i mam nadzieję, że się nie zdarzy.
W audycji Tomasza Mościckiego Andrzej Zieliński mówił także o sprzedawaniu siebie (lansie, autopromocji), o pracy w teatrze Ateneum i o tym, co daje farsa – nie tylko aktorowi, ale również teatrowi.