Konkurs w Monachium jest bardzo trudny, ponieważ dzieli się na cztery etapy. W dwóch pierwszych artysta wykonuje utwory solo i z fortepianem, natomiast trzeci i czwarty to już występ z orkiestrą. - Jak jechałam na konkurs, to moim planem było wejście do drugiego etapu, żeby nie było wstydu w Polsce. Piotr (Kopczyński, akompaniator altowiolistki - przyp. red.) najlepiej wie, jak byłam szczęśliwa, gdy mi się to udało - wspominała.
Po zakwalifikowaniu się do drugiego etapu w głowie Katarzyny Budnik-Gałązki nieśmiało zawitała myśl, że dobrze by było dostać się do półfinału. - Miałam łzy w oczach ze szczęścia. Grając w finale, czułam już, że jestem wygrana, niezależnie od tego, które miejsce zajmę - mówiła zdobywczyni trzeciej nagrody.
Konkurs ARD w Monachium jest szczęśliwy dla Polaków. W jego historii zdobyliśmy już wiele nagród. Wśród laureatów można wymienić: Andrzeja Bauera, Władysława Kłosiewicza i Ryszarda Groblewskiego. Teraz do grona laureatów dołączyła Katarzyna Budnik-Gałązka.
Piotr Kopczyński, który akompaniuje altowiolistce na fortepianie, powiedział, że jako pianista towarzyszący komuś podczas konkursu, musi być przygotowany o trzysta procent lepiej niż ta osoba. - Byłem na drugim roku studiów, gdy Kasia była na pierwszym, i okazało się, że mamy zagrać tę samą sonatę. A oboje nie chcieliśmy jej wykonywać... Była to Pierwsza Sonata Beethovena. Ćwiczyliśmy razem w akademiku, świetnie się bawiąc, a trzecią część graliśmy najszybciej, jak się da, by mieć już ją z głowy - wspominał pianista - Teraz idziemy zdecydowanie w drugą stronę. Szukamy jak najwolniejszej gry - podkreślała Katarzyna Budnik-Gałązka.
Spotkanie prowadziła Agata Kwiecińska.
WŁ