- Z każdą nową przygodą poznaje się siebie wzajemnie głębiej, pełniej i lepiej. W przypadku "Pojedynku" Błażej pawonował w pełni nad projektem jako reżyser, musiałem się mu podporządkować i opanować moje ojcowsko-pedagogiczne zapędy - mówi Jan o pracy nad sztuką Anthony'ego Shaffera.
Wcielając się w rolę bogatego pisarza, autora kryminałów, który w walce o kobietę staje naprzeciw młodego bezrobotnego aktora, kochanka swej żony. Od początku napięcie narasta, atmosfera jest gęsta i toczy się tajemniczy pojedynek na słowa i emocje, a widz do końca nie wie, co było blefem ze strony bohaterów, a co faktami, które ten pojedynek wywołały.
- Wiadomo, że między ludźmi, którym bardzo na czymś zależy dochodzi do ekstremalnych napięć, a gdy dochodzi do tego stosunek osobisty potrafiąone osiągnąć wysoki pułap. W tym wypadku było to znośne i wręcz bardzo przyjemne - mówi Błażej o scenicznej pracy z ojcem.
Dwukrotne już - i niezwykle udane - przeniesienie "Pojedynku" na ekran nie dostarczyło obaw przed porównaniami do wersji filmowych. - Ten problem w ogóle mnie nie dotknął, scena to inny świat. Poza tym nasz układ był dla widza bogatszy o ten układ ojciec-syn, mistrz-uczeń - podkreśla.
- Tak naprawdę to jest chyba rzecz o grze, o tym jakie zastawiamy na siebie pułapki. A wracając do naszej współpracy - to jest niezwykle przyjemne uczucie gdy dorosły syn i bardzo dorosły ojciec nie są sobą znudzeni - dodaje Jan Peszek. Dlaczego przyjął zaproszenie syna do pracy nad "Pojedynkeim"? Zapraszamy do wsyłuchania całej rozmowy!
Błażej i Jan na deskach teatralnych spotkali się już w 2011 roku podczas pracy nad teatralną adaptacją dramatu Mateusza Pakuły "Wejście smoka. Trailer" w nowohuckim teatrze Łaźnia Nowa. W rozmowie z Małgorzatą Raduchą opowiadali o związaną z tym podróżą do Chin oraz fascynacji Japonią.