Od publikacji książki mięło prawie 30 lat, a zjawiska w niej opisane nadal występują. - Dziś chyba nie zaryzykowałabym słowa "zdrada", ale w tych momentach, w których chcemy widzieć radykalnie rzeczywistość, takie określenia same się nasuwają - wyjaśniała rozmówczyni Macieja Nowaka. - Sprawa przymierza publiczności z teatrem jest niesamowicie skomplikowana i po latach widzę, jak bardzo szkicowo potraktowałam ten temat.
W swej publikacji Małgorzata Dziewulska opisuje scenę Bogusławskiego jako pierwszą i ostatnią, która z takim zapamiętaniem nie zajmowała się wyższą duchowością tylko problemami wspólnoty. Dziś, zdaniem prowadzącego audycję Macieja Nowaka, ta tęsknota za teatrem, który zajmuje się społeczeństwem obywatelskim, znów jest obecna. - Zdarzały się w naszym kraju okresy, w których teatr odgrywał znacznie większą rolę niż mu się przypisuje i ja nadal wierzę w to, że ma taką siłę - opowiadała autorka książki. - Ale żeby tak się stało, muszą być spełnione pewne warunki. Muszą nagromadzić się wybuchowa materia i niewyrażone sprawy, które tkwią w podświadomości zbiorowej. Wtedy jest szansa, że to właśnie w teatrze widz zobaczy nastająca przemianę.
Tak było m. in. w 1968 roku, kiedy to zapadła decyzja o zdjęciu "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka z afisza Teatru Narodowego. Ostatnie przedstawienie odbyło się 30 stycznia. Bezpośrednio po zakończeniu spektaklu grupa młodzieży ruszyła pod pomnik Adama Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu z hasłem przywrócenia sztuki. - Uczestniczyłam w tej demonstracji i to był mój moment radykalnego działania publicznego - wspominała Dziewulska. - Potem, w latach 80., byłam już spokojnym, choć pilnym obserwatorem. Nie miałam potrzeby intensywnego angażowania się, bo inni to robili.
>>>Marzec '68. Zobacz serwis specjalny<<<
W tamtym okresie w polskim teatrze nastąpił także zwrot ku rozrywce. Na scenie Teatru Współczesnego, uchodzącego za mekkę ówczesnej inteligencji, pojawiły się brytyjskie farsy, u Grzegorzewskiego "Tamara". Jednocześnie rozwijał się tak zwany "ruch alternatywny", ale wszystkim działaniom towarzyszyły marazm i stagnacja.
Maciek Nowak upatruje tutaj analogii z obecną sytuacją. - Mam wrażenie, że mamy do czynienia z końcem wiary w teatr. Znów na arenę wkraczają pojęcia takie jak rzemiosło, majsterstwo, a artystów nie interesują już idee - mówił. - Wybitni polscy aktorzy decydują się na zakładanie prywatnych scen i chcą robić rzetelną rozrywkę. Wprowadzają zupełnie nowy model uprawiania teatru, który nie odwołuje się do wielkich słów o przymierzu.
"250 lat teatru publicznego w Polsce" to cykl spotkań z aktorami, reżyserami, badaczami i obserwatorami życia teatralnego. Dyskusje na radiowej antenie oscylują wokół idei teatru publicznego, najważniejszych momentach jego historii, próbom współczesnej definicji i roli, jaką powinien dziś spełniać.
kul/jp