- Zainteresowanie Wschodem, również Afganistanem, pojawiło się w moim życiu wcześniej, niż zainteresowanie muzyką - mówi Dorota Kozińska, znana Słuchaczom Dwójki z naszych audycji muzycznych. - Chowałam się w domu artystów, historyków, podróżników. W naszej rodzinie było mnóstwo ludzi, którzy mieli przerośnięty chromosom poszukiwaczy przygód.
Ojciec autorki "Dobrej pustyni", Leon Urbański, w 1967 roku wyjechał do Azji, dotarł do Uzbekistanu i Turkmenistanu, były to wówczas republiki radzieckie. Wrócił z mnóstwem pięknych czarno-białych zdjęć, wrócił odmieniony.
- Każdy, kto trafi w te strony, zmienia się. Albo ten region znienawidzi do końca życia, albo zechce tam wrócić. Ja należę do tej części, która żyje nadzieją powrotu.
Dorota Kozińska chciała pojechać do Afganistanu w konkretnym celu: aby pomóc ludziom. Pierwszym pomysłem była współpraca z Polską Akcją Humanitarną. Wyjazd na misję PAH to jednak poważna decyzja. Trwają one bardzo długo, taki mają charakter.
- Uważam, że do krajów ogarniętych kryzysem humanitarnym: wojną, głodem, nie wolno jeździć w charakterze turystycznym! Jeśli się jedzie, to po to by pomóc, albo by udokumentować i pokazać światu to, co się tam dzieje.
Gdy upadły także plany nakręcenia filmu dokumentalnego, pojawiła się propozycja wyjazdu, by sprawdzić grunt pod przyszłą misję edukacyjną. Ta wyprawa doszła do skutku. Doświadczenia z tego wyjazdu Dorota Kozińska zawarła w książce "Dobra pustynia". Choć wyjazd poprzedziły wielomiesięczne studia i konsultacje u znawców regionu, zastana rzeczywistość przerosła wszelkie wyobrażenia. Pracy dwojga polskich nauczycieli w prowincjonalnej szkole oraz ich pobytowi w domu wielopokoleniowej rodziny afgańskiej towarzyszyło silne zderzenie kultur.
O książce oraz problematyce społecznej i etnicznej współczesnego Afganistanu rozmawialiśmy z Dorotą Kozińską oraz z prof. Jolantą Sierakowską-Dyndo, afganolożką z Uniwersytetu Warszawskiego.
Audycja Justyny Piernik.