Prawnik, dyplomata, historyk, emisariusz władz Polskiego Państwa Podziemnego, świadek Holokaustu, który za swoją działalność został odznaczony polskim Orderem Orła Białego i amerykańskim Medalem Wolności. Jan Karski od lat 80. znany jest szerokiej opinii publicznej jako osoba, która podjęła próbę powstrzymania Zagłady. W 1982 roku otrzymał tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, a od 1985 można oglądać film "Shoah" Claude'a Lanzmanna z udziałem emisariusza.
<<<<<<<<< JAN KARSKI W RADIACH WOLNOŚCI >>>>>>>>>>
Czy wiemy jednak, co w istocie motywowało bohaterski czyn Karskiego? Warto pamiętać, że dobrowolnie przenikając do getta oraz do obozu zagłady, miał już za sobą doświadczenie gestapowskich tortur. Ryzykował przy tym nie tylko życiem własnym, lecz także wielu innych działaczy państwa podziemnego, o którym wiedział bardzo wiele. Nie spodziewał się także, że jego wyprawa do Londynu przyniesie jakieś wymierne skutki. Postulaty żydowskich organizacji - egzekucje niemieckich jeńców, bombardowania miast - były dla aliantów nie do przyjęcia.
Uczestnicy Dwójkowej dyskusji - Maciej Wierzyński, publicysta i autor kilkudziesięciu audycji z Janem Karskim, prof. Andrzej Żbikowski, autor monografii poświęconej Janowi Karskiemu, dr Bartłomiej Krupa, literaturoznawca i historyk zajmujący się Holocaustem, Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski, oraz Wojciech Białożyt, dyrektor Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego - zgodzili się, że motywacje emisariusza były równie skomplikowane, co jego osobowość.
Nie bez znaczenia mogła tu być młodzieńcza brawura. O wiele istotniejszy czynnik stanowiło jednak poczucie obowiązku wobec państwa polskiego, którego Żydzi byli przecież obywatelami. W tym kontekście warto przypomnieć paradoks Zofii Kossak-Szczuckiej, przed wojną otwarcie deklarującej niechęć wobec żydowskiej mniejszości, potem aktywnie działającej w Żegocie.
Jak sugerowali goście Michała Nowaka, Kossak-Szczucka i Karski mogli po prostu dosłownie i całkiem serio traktować dekalog oraz wypływający z niego obowiązek ratowania bliźniego, niezależnie od wyznania czy narodowości. Przypadek emisariusza był zresztą, jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe, bardziej skomplikowany i tajemniczy. W zasadzie od dzieciństwa łączył on zasady katolickiego wychowania z ogromną tolerancją i lewicową wrażliwością społeczną. Wśród swoich autorytetów konsekwentnie wymieniał marszałka Piłsudskiego oraz Talleyranda, przedkładającego rację stanu nad kwestie moralności...
- Pozorne sprzeczności w jego osobowości oraz życiorysie sprawiły, że nigdy nie miał wielu "wyznawców". Ci wolą bohaterów bardziej typowych, łatwych do zakwalifikowania - podkreślał Maciej Wierzyński. Na ile jednak wszystkie te paradoksy były od początku wpisane w osobowość Karskiego, a na ile są efektem traumatycznego doświadczenia, jakie bez wątpienia stanowiła możliwość bezpośredniego obserwowania procesu Zagłady i całkowita wobec niego bezradność... Nie każdy działacz państwa podziemnego mówił potem o sobie: "jestem chrześcijańskim Żydem". Jan Karski twierdził też (w archiwalnym nagraniu):
Moje nazwisko w ostatnich latach stało się znane. Wielu ludzi wyolbrzymia moją działalność. To naturalny proces powstawania legendy. Ale w istocie byłem nikim. Zwykłym kurierem. Ruch podziemny wysyłał mnie na misje, bo dobrze znałem języki i Europę, byłem młody i miałem dobrą pamięć. Tysiące ludzi odegrało podobną rolę, ale większość z nich po prostu zginęła...
Zobacz serwis specjalny II wojna światowa >>>
A co wiedzą o Janie Karskim warszawscy przechodnie? Zachęcamy do wysłuchania "Sezonu na Dwójkę".
mm/jp