Mawiała, że kiedy jest dobra, wtedy jest bardzo dobra, ale kiedy jest zła, wtedy jest jeszcze lepsza. Uwodniła to w latach 30., kiedy podbiła Hollywood. W 1934 roku była najlepiej opłacaną aktorką Fabryki Snów, wyprzedzając takie gwiazdy jak Marlene Dietrich czy Charliego Chaplina. Uwielbiali ją widzowie, nienawidzili krytycy.
Mae West - aktorka, dramaturg, skandalistka przełamująca tabu w latach 20. i 30. XX wieku. W 1926 roku napisała i wystawiła sztukę "Sex". Dzień po premierze spektaklu pod zarzutem obrazy moralności trafiła na 8 dni do więzienia.
- Ona była kobietą śmiało żyjącą obyczajowo - mówił prof. Marek Hendrykowski - historyk filmu. - Jeśli zderzyć to z purytańską Ameryką, to mogła się wydawać diabłem wcielonym, ale kiedy się ogląda po latach te filmy, to ona rzeczywiście szła po brzytwie - dodawał.
Publiczność szokowała nie tylko swym wyglądem, sposobem gry, ale też pikantnymi cytatami. To z jej ust padło jedno z najmocniejszych zdań w historii amerykańskiego kina przedwojennego: "Bóg nie miał z tym nic wspólnego złotko". - Ona z tego słynęła, wymyślała te kwestie albo oczekiwała ich od scenarzystów. Dla mnie jej kreacja to wartość nie w kategoriach wielkiej sztuki aktorskiej, tylko społeczno kulturowych. Dla obrazu Ameryki przełomu lat 20. i 30. jej sylwetka jest egzemplaryczna - wyjaśniał gość Pawła Siwka.
Dziś Mae West jest nieco zapomniana. W Polsce praktycznie nieznana, choć jak przyznaje Andrzej Kołodyński ciągle silnie oddziałuje na młodych ludzi. - Kiedy pokazuje kawałek filmu z Mae West dzisiejszej młodzieży, to ona jest kompletnie zszokowana i zdumiona - opowiadał. - Oni są zdziwieni sztucznością tej postaci. Na ekranie wydaje się dość wysoka, ale to dzięki konstrukcjom, na których się poruszała z największym trudem. Chodzi kaczym chodem kołysząc biodrami. Twarz pulchna, nieruchoma ze scenicznym uśmiechem. Głos, który akcentuje jej słynne dwuznaczne wypowiedzi. To jest postać kompletnie nierealna, ale rusza się, żyje - opisywał.
Więcej na temat postaci Mae West w nagraniu audycji "Rozmowy po zmroku", w której gośćmi Pawła Siwka byli: prof. Marek Hendrykowski - historyk filmu, Andrzej Kołodyński - krytyk filmowy oraz Adrian Markowski - filmoznawca.