Przywołana przez Jana Gondowicza anegdota opowiada o strzelaninie zorganizowanej przez Jarry'ego. Gdy jedna z sąsiadek, obawiając się o bezpieczeństwo swych dzieci, przyszła do pisarza, ten powiedział: "Dzieci? Proszę się nie martwić, zrobimy pani nowe".
Za pomocą licznych skandali Jarry budował legendę szalonego, żywiołowego artysty, ale te ekstrawagancje miały głębszy związek z jego twórczością. Postulował on bowiem dynamiczne spojrzenie na rzeczywistość i przesunięcie ciężaru sensu z rzeczowników na czasowniki. Jako przedstawiciel cyganerii, Jarry aktywnie rujnował swoje zdrowie i trwonił rodzinny majątek. Schorowany, zmarł w nędzy. Choć przeżył tylko 34 lata, jego wpływ na następne pokolenia artystów był ogromny. Wielu twórców awangardy uważało go za swego mistrza.
Recepcja dzieła pisarza nie była jednak jednoznaczna. Jedni uznają je za owoc nieposkromionego umysłu genialnego młodzieńca, inni widzą w nim przemyślaną i wykraczającą poza ramy epoki krytykę rzeczywistości. - Jarry jest zarazem poważny i niepoważny - mówiła na naszej antenie Anna Wasilewska, tłumaczka i redaktorka "Literatury na Świecie". - Przecież to on wynalazł patafizykę, pseudofilozofię, która godzi wszelkie sprzeczności. U Jarry'ego jedno odczytanie nie wyklucza innego - wyjaśniała.
Dowodem na to są losy jego najsłynniejszej postaci, króla Ubu, w Polsce od zawsze wiązanego z sarmackim pieniactwem, w Europie zaś uważanego za twórcę piekła na ziemi. Jan Gondowicz zwraca uwagę, że "Ubu Król" stał się przepowiednią wydarzeń XX w. Tuż po publikacji dramatu francuscy krytycy zgodnie orzekli: "Już się nie pozbędziecie Ubu... On już zostanie!".
Zapraszamy do wysłuchania obszernych fragmentów audycji, którą przygotowała Ewa Stocka-Kalinowska.
mc