Mick Jagger jako wymarzony zięć...

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2012 12:23
Zbuntowani chłopcy z The Rolling Stones byli w latach 60. spełnieniem koszmaru rodziców z trwogą myślących o swoich córkach. Kilkadziesiąt lat później sytuacja jednak gwałtownie się odmieniła.
Audio
Mick Jagger jako wymarzony zięć...
Foto: vectorportal/Flickr, lic. CC

- Na początku prasa brytyjska zadawała złośliwe, trochę podrzucone przez speców od promocji zespołu, pytanie: "czy pozwoliłbyś iść swojej córce na randkę z kimś z Rolling Stonesów?". Po kilku dekadach jednak wielu rodziców brytyjskich marzyłoby o tym by mieć Micka Jaggera czy Keitha Richardsa za zięcia - mówił w Dwójkowej audycji Daniel Wyszogrodzki, autor książki "Satysfakcja – The Rolling Stones".
12 lipca minęło 50 lat od powstania legendarnego zespołu. W 1962 roku młodzi ludzie z zespołu Briana Jonesa (Jagger był tam wokalistą) otrzymali życiową szansę. "Zespół Alexisa Kornera miał grać na żywo w BBC i zapytał nas, czy nie zastąpilibyśmy ich w Marquee. Perkusistą tego wieczora był Mick Avory, a na basie zagrał Dick Taylor" - wspominał Keith Richards w książce "Życie".
Zespół nie miał jeszcze wtedy nazwy. To właśnie koncert w londyńskim klubie Marquee przyspieszył decyzję o nadaniu grupie "imienia". Jones zdecydował, że wystąpią pod nazwą The Rollin' Stones…

W "Rozmowach po zmroku" goście Tomasza Szachowskiego – wspominany Daniel Wyszogrodzki, a także Tomasz Jaśkiewicz z supergrupy Czesława Niemena Akwarele oraz socjolog Marek Szopski –  szukali odpowiedzi na pytanie o fenomen The Rolling Stones. Co ważnego wydarzyło się w popkulturze w latach 60., co miało tak ogromny wpływ na pokolenie tamtych lat, również w Polsce? Jak rozwijali się Stonesi – od młodych ludzi konsekwentnie realizujących estetykę kontestacji po przewidywalnych artystów, ambasadorów brytyjskiej kultury, członków establishmentu? Zapraszamy do wysłuchania dyskusji.