Był niewielkiego wzrostu, co dodatkowo uwypuklała jego zgarbiona sylwetka. Łysiejący, z brodą. Jednym przypominał Lenina, innym Dostojewskiego. Wszyscy jednak ulegali jego niesamowitej charyzmie i demonicznemu czarowi. - Już pierwszą lekcję zaczął od zdania, że naszą współpracę będziemy opierali na zasadzie wzajemnego zaufania i zrozumienia. To był pierwszy raz, kiedy jakiś dorosły tak do nas mówił - wspominał Ireneusza Gugulskiego dziennikarz Jerzy Sosnowski.
Ale nie tylko lekcjami w warszawskim liceum im. Tadeusza Rejtana Gugul zapewnił sobie wieczną pamięć swoich uczniów. Wartościom przekazywanym w czasie zajęć pozostawał wierny w życiu codziennym. Wiosną 1968 roku, jako jeden z czterech pedagogów, wstrzymał się od głosowania nad rezolucją nauczycieli mokotowskich, potępiających Związek Literatów Polskich za obronę "Dziadów" Adama Mickiewicza w inscenizacji Kazimierza Dejmka. W 1977 roku podpisał wniosek o powołanie sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania przebiegu protestów i represji w Radomiu oraz Ursusie w czerwcu 1976. Za swą działalność był wielokrotnie karany zsyłkami do innych szkół, a w czasie stanu wojennego został uwięziony w ośrodku internowania.
W reportażu Bartosza Panka niezwykłego polonistę wspominają jego bliscy - żona Cecylia, córka Zofia i syn Marcin; dominikanin ojciec Jacek Salij, Antoni Pawlak i Andrzej Celiński - współinternowani w Jaworzu - oraz uczniowie: Włodzimierz Bolecki, Wojciech Fałkowski, Jan Walewski, Jerzy Sosnowski, Paweł Stępień, Stanisław Falkowski, Grzegorz Senatorski, Maciej Stanecki, Wojciech Tuleja oraz Marta Umińska, która zarejestrowała fragmenty lekcji prowadzonych przez Ireneusza Gugulskiego.
Zachęcamy do wysłuchania nagrania reportażu.