Instrument ślepców. Julian Kytasty o ukraińskiej bandurze

Ostatnia aktualizacja: 10.06.2014 13:00
– Dopiero w latach 20. zaczęto tworzyć zespoły bandurzystów widzących, komponować utwory i zapisywać je nutami. Dawna tradycja opierała się na ślepych muzykach – mówił w Dwójce amerykański śpiewak pochodzenia ukraińskiego, bandurzysta, kobziarz, a także kompozytor i dyrygent.
Audio
  • Julian Kytasty opowiada o tradycji ukraińskiej bandury (Opowieści po zmroku/Dwójka)
Julian Kytasty gościł na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie
Julian Kytasty gościł na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie Foto: Wojciech Karliński/mat. prasowe FKŻ/jewishfestival.pl

Julian Kytasty urodził się w 1958 roku w Detroit w rodzinie ukraińskich emigrantów. Jego rodzice poznali się dopiero w Stanach Zjednoczonych, gdzie trafili wraz z wielką falą uchodźców po II wojnie światowej. Obecnie muzyk mieszka w Nowym Jorku, gdzie założył New York Bandura Ensemble. Podróżuje po całym świecie jako solista i nauczyciel - jest jednym z najwybitniejszych badaczy dawnej literatury na bandurę. Bywa również w Polsce, gdzie zyskał dużą sympatię publiczności.

Artysta pochodzi z rodziny o tradycjach muzycznych. – Ojciec i dziadek byli profesjonalnymi bandurzystami – opowiadał. – Brat dziadka Grigorij Kytasty był kompozytorem i dyrygentem orkiestry bandurzystów, jedną z najważniejszych postaci w historii tej dziedziny muzyki. Mój dziadek i jego brat byli z pierwszego pokolenia bandurzystów widzących. Zajmowali się tą muzyką w warunkach miejskich, bliższych kulturze współczesnej, ale mieli jeszcze kontakt ze światem ślepych kobziarzy – mówił.

– W latach 20. narodziła się na Ukrainie nowa tradycja. Wtedy bardzo popularne stało się tworzenie zespołów bandurzystów – tłumaczył muzyk. – Trudno powiedzieć, ile to miało wspólnego z tradycyjnym kobziarstwem. Instrumenty były współczesne, śpiewano chóralnie. Było w nich jednak zainteresowanie starym sposobem śpiewania i grania. Gdy pojechałem na Ukrainę, poznałem Grigorija Tkaczenkę, który w młodości uczył się od ślepców. W podeszłym wieku zrozumiał, że już nikt nie zdaje sobie sprawy, jak oni naprawdę grali – dodał.

Grigorij Tkaczenko jako staruszek postanowił więc uczyć młodych ludzi. Dzięki niemu dawne ukraińskie kobziarstwo przeżywa obecnie odrodzenie. – Ja sam wyrosłem w środowisku, w którym działały zespoły, używano nut, komponowano – mówił Julian Kytasty. – Zawsze jednak interesowało mnie to, co stare. Próbowałem poznać tę tradycję, czytając opracowania folklorystyczne, ale nie wiedziałem, jak wykonywać tę muzykę. Dopiero po spotkaniu z Tkaczenką wszystko stało się jasne. Od tamtej pory gram bardzo dużo muzyki, której nauczyłem się od niego – powiedział.

O swoim rozumieniu tradycji, o rodzinie, poszukiwaniu korzeni, a przede wszystkim o muzyce Julian Kytasty opowiada w nagraniu audycji "Opowieści po zmroku" przygotowanej przez Justynę Piernik.

mc/jp

Zobacz więcej na temat: MUZYKA Ukraina USA
Czytaj także

Czarne Góralki tańczą "Pawia"

Ostatnia aktualizacja: 04.06.2014 17:18
- To taniec dziewcząt. Nazywa się "Dokoła", ale my go nazywamy "Paw", bo zaczyna się od słów: pasła Andzia pawia - o zwyczajach Czarnych Górali opowiadał w archiwalnym nagraniu Edward Grucel, z rejonu Piwnicznej-Zdroju.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Krzysztof Trebunia-Tutka: najtrudniejsze są... nuty najprostsze

Ostatnia aktualizacja: 10.06.2014 12:00
Z liderem zespołu Trebunie-Tutki, a także z Dorotą Majerczyk i Katarzyną Majerczyk Anna Szewczuk rozmawiała o rodzinnych tradycjach oraz edukacji muzycznej na Podhalu.
rozwiń zwiń