Dziewczynka o jasnych, prawie białych włosach

Ostatnia aktualizacja: 17.12.2013 15:26
O ile przesuwa się świat, kiedy w Teatrze Rozrywki w Chorzowie grane są Strzępki i Demirskiego Bardzo Dla Ojczyzny Ważne opowiastki z grubej krypty? O ile i w którą stronę?
Dziewczynka o jasnych, prawie białych włosach
Foto: Glow Images/East News

Zaprawdę, powiadam wam – nie wiem. Nie wiem, kto skomponował fortepianową sonatę "Taniec szczęśliwych cieni”, nie mam pewności, czy w ogóle można w tym przypadku użyć słowa sonata, wiem za to na pewno, że po pasterce muszę jechać do Teatru Rozrywki w Chorzowie, aby zapoznać się z ujawnionym tam wnętrzem dupy człowieczej. Po pasterce lub pod sylwestrowym balu.
Tak, trzeba mi jechać koniecznie, albowiem krajobraz ten, ciemny z natury i przez to trudny do spokojnej kontemplacji, z którego widokowymi walorami tylko nielicznym wybrańcom dane było zapoznać się naocznie przy pomocy latarki lekarskiej, jest krajobrazem dla intelektu Ważnym, wręcz Fundamentalnym. Tak utrzymują Monika Strzępka oraz Paweł Demirski, twórcy muzycznego przedstawienia "Bierzcie i jedzcie", tego teatralnego wglądu, którego akcja dzieje się właśnie w grubej krypcie tuż za zwieraczami. "Sezamie! Otwórz się!". To lub podobne zaklęcie musieli wyrecytować Strzępka z Demirskim – i Sezam był dla nich łaskawy. Zgrzytnęły zamki okrągłych wrót, jęknęły mięsiste zawiasy – dokonała się epifania! Dokonała się i się regularnie w Teatrze Rozrywki w Chorzowie dokonuje wieczorami. Latarkę zastąpiły reflektory  - i wszyscy jesteśmy lekarzami! Tak, trzeba jechać, trzeba koniecznie zobaczyć to Ważne, Bardzo Ważne dla Ludzkości, to Najważniejsze...
"Panna Marsalles organizuje kolejne przyjęcie". Tak Alice Munro rozpoczyna opowiadanie "Taniec szczęśliwych cieni". Panna Marsalles? Kto to? Nikt. Nikt Ważny. Zupełnie Nieważna dla świata nauczycielka muzyki w kompletnie Nieważnej dzielnicy jakiejś prowincjonalnej mieściny, całkowicie Nieważnej dla kraju. Mozolnie męczy palce dzieci na klawiaturze fortepianu, który to mozół dla nikogo nie ma Żadnego Większego Znaczenia. Katuje tak małych, od wielu lat katuje Nieważnych i regularnie organizuje Nieważne, Banalne przyjęcia, w czasie których jej podopieczni dają przed swymi Obojętnymi Dla Ludzkości mamami Absolutnie Nikogo Nic Nie Obchodzące mini-recitale fortepianowe. Serwuje Nieważne, Trywialne zakąski, prowadzi rozmowy Głupie i Puste, po Nieważnym pokoju rozsiewa swój Nieważny entuzjazm. Przyjęcia te przypominają znany obraz "Upadek Ikara”, na którym tytułowe zdarzenie jest ledwo widoczną kropką, gdzieś przy krawędzi płótna, a reszta to wielki świat, buczący, mięsisty i całkowicie Zobojętniały na los kropki. Takie są przyjęcia panny Marsalles, tak też sprawy się mają i tym razem. Trwa Nieważna Nuda w Nieważnym pokoju. Nieważne małe palce męczą Nieważne klawisze. I oto przychodzi kolej na Nieważny występ Nieważnej dziewczynki. Zasiada, zaczyna, gra, wydaje się jej, że gra menueta z "Bereniki” Haendla. Na Nieważnym fortepianie stoi w Nieważnym wazonie Nieważny bukiet z Nieważnych kwiatów – piwonie plus biało kwitnąca tawuła. Panna Marsalles wciąż zerka w stronę drzwi wejściowych, wypatruje spóźnionych, Nieważnych gości...
Otóż, dupa jest dla ludzkości Ważna nie tylko przez to, że każdy człowiek ja posiada, lecz również, a może nawet głównie dlatego, że Strzępka i Demirski się nią zajęli, a reguła jest przecież taka, że to, czym się Strzępka z Demirskim zajęli – jest Ważne z automatu. Co tam oni! Wszyscy młodzi teatralni reżyserzy nasi, cokolwiek tkną – obracają to w Ważność Najważniejszą Dla Polaków I Polek. Zatem – dupa jest Ważna, zwłaszcza gdy puszczają wrota Sezamu. A puszczają, wiem to z prasy. Jest biała kurtyna w kształcie dwóch monstrualnych pośladów - ot, wypinający się Polifem. I oto rozchylają się poślady, rów staje się coraz to szerszy i szerszy, aż wreszcie widać wszystko, co w środku. Gdy poślady nieruchomieją – z grubej krypty wychodzi aktor cały wymazany czymś lepkim i brązowym. W gruncie rzeczy nie ma się czemu dziwić. Skoro wyszedł, skąd wyszedł, to niby jaki, jeśli nie brązowy, miał wyjść? Seledynowy? Różowy? Cały w sjenie palonej? Nie, nie ma się czemu dziwić. A poza tym, jeśli w jednym ze swoich filmów Woody Alen był plemnikiem, cierpliwie czekającym w jądrze na swój pierwszy i zarazem ostatni w życiu lot ostro koszący – to polski aktor całkiem spokojnie może w Chorzowie grać, co właśnie gra. Porannego klocka mianowicie, co z grubej komnaty wychodzi na świat niespiesznie, choć z poślizgiem, jak mniemam. A za nim reszta bohaterów przybywa: Serce, Serotonina, Cholesterol, Zła Żywność. Występuje też Mucha Plujka, która zapewne czeka, aż brązowy aktor wyjdzie cały i znieruchomieje, parując. A wtedy ona sobie przysiądzie...
W połowie menueta przychodzą spóźnieni goście. Nieważne dzieci, o niepokojąco podobnych do siebie, obłych twarzach, podobnych, nieporadnych ruchach, podobnych, przedziwnie skośnych, jakby martwych oczach. Gdy menuet milknie, jedno z nich, Dolores Boyle, Nieważna, chuda dziewczynka z jasnymi, niemal białymi włosami, siada przy fortepianie i gra "Taniec szczęśliwych cieni”. Na chwilę, na ten mały czas trwania garści nut, coś niepojętego się dzieje z tym Nieważnym okruchem świata, zrobionym z Nieważnych ludzi, Nieważnych ścian, Nieważnych rzeczy. Jest tak, jakby świat się przesunął o milimetr, lub nawet mniej, albo jakby się rzeczy odkleiły od samych siebie, sugerując niemo, że między realnością a dnem realności jest coś, jakaś przestrzeń nie do ogarnięcia, jakieś nie do zrozumienia cienie. Dziewczynka o białych włosach kończy – świat wraca do swej litej Nieważności. Munro pisze: "Jak to zwykle bywa, nikt nie wie, co wypadałoby powiedzieć. Gdy Dolores przestaje grać, jest jasne, że nic się w niej nie zmieniło, pozostała jedną z uczennic Greenhill School”. Tak, nic się nie zmieniło w nikim, nic się nie zmieniło nigdzie. Cała gorycz delikatnej magii Munro jest w tym. Nie, nie będzie żadnych tandetnych pocieszeń. Cała maestria Munro polega na ujawnianiu chwilowej potęgi krajobrazów kompletnie Nieważnych. Nic nie zostaje z tej potęgi, nic poza stygnącą pamięci o przedziwnym czasie, kiedy świat był przesunięty o milimetr...
Jaki jest Morał, oczywiście Wielki Morał, Wielkie Przesłanie, Wielka Teza, Wielka i Najważniejsza Przestroga tych Strzępki i Demirskiego rozśpiewanych opowieści z grubej krypty? Sami mówią o tym wyraźnie. Otóż, Wielki i Najważniejszy Problem Polski na tym polega, że Polacy i Polki jedzą to, o czym ktoś powie, że jest zdrowe, nie jedzą tego, o czym ktoś powie, że jest niezdrowe, tak właśnie jedzą lub nie jedzą, choć ci, co mówią o potrawach zdrowych lub niezdrowych – w ogóle nie mówią, dlaczego zdrowe jest zdrowe, a niezdrowe jest niezdrowe! Rzeczywiście, Wstrząsające odkrycie, Wstrząsające i Ważne, gdyż dotyczy wszystkich! I jeśli z Problematem bezrefleksyjnej konsumpcji się nie uporamy – Polska gotowa zniknąć z map na zawsze! Czy jest dziś nad Wisłą Myśl Ważniejsza od tej?! Nie ma. Więc, dla Ojczyzny ratowania – napijmy się benzyny! Tak, benzynę zacznijmy chlać gremialnie, bo nam mamy nasze wmawiały, że benzyny pić nie wolno, gdyż niezdrowa jest - ale w ogóle nie powiedziały, dlaczego jest niezdrowa!
Munro to artystka potężną – gardzi wszelkimi morałami. Jest jak Czechow, Nabokov, Schulz i kilku, kilkunastu innych największych opowiadaczy świata. Munro nie Poucza, nie Naprawia Ludzkości, nie konstruuje żadnych Przesłań, nie Ogłasza Prawd Jedynie Słusznych, nie Wyje W Obronie, nie Ocenia, nie Karci, nie Batoży. Ona tylko opowiada. Ona tylko pokazuje: popatrz, jest tak i inaczej nie będzie. I nigdy nie mówi "Wy”, zawsze mówi "ty”. Nigdy do Nas, zawsze do mnie, do ciebie, do niej, ale nie w tym samym czasie i nie w tym samym miejscu. Przy jej hipnotycznych opowiadaniach, pełnych Nieważnych krajobrazów i Nieważnych ludzi, czujesz się jak stary Eguchi, który w "Śpiących pięknościach” Yasunari Kawabaty przychodzi do przedziwnego domu schadzek na krawędzi Tokio. Starzy, bardzo starzy i bardzo bogaci mężczyźni przybywają tam o zmierzchu, by do świtu siedzieć na krawędzi lóżka przy nagich, młodych kobietach, zagubionych w snach. "Proszę nie robić niczego w złym guście. Nie wolno na przykład wkładać palców do ust śpiącej dziewczyny!”. To słyszą zawsze na początku nocy. Więc są właśnie - tak. Jak zamarli. Przychodzą noc w noc, by bez ruchu, bez słowa móc marzyć przy nieruchomych skórach piękności, by móc smakować samotność, patrząc na ich zamknięte oczy. Świat pewnie przesuwa się wtedy o milimetr, nie więcej. A rano wszystko znów jest takie, jak zawsze.
O ile przesuwa się świat, kiedy w Teatrze Rozrywki w Chorzowie grane są Strzępki i Demirskiego Bardzo Dla Ojczyzny Ważne opowiastki z grubej krypty? O ile i w którą stronę?
Paweł Głowacki

Zobacz więcej na temat: Chorzów recenzja TEATR
Czytaj także

Potwór z batem

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2013 16:19
Potworny kierownik literacki potrzebny od zaraz, bo lepszy jest źle przez studentów zagrany Czechow niż studenckie pokazy cyrkowe na kanwie pustych kartek.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Bucząca głowa Andy’ego

Ostatnia aktualizacja: 19.11.2013 13:11
Biedny Andy! Ratować go? Chciałoby się, lecz – nie da się. I nie tylko dlatego, że nikt się raczej nie odważy przedziurawić cienkim śrubokrętem jego boskich Trąbek Eustachiusza.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Epoka innych świrów

Ostatnia aktualizacja: 26.11.2013 17:24
Niestety, minęły lata. Mamy rok 2013. Sztuka wekslowania realności na brednię tryumfy święci. Szajby Adasia Miauczyńskiego nic dziś nie znaczą. Nastała epoka zupełnie innych świrów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Człowiek patrzący na ścianę

Ostatnia aktualizacja: 03.12.2013 16:07
Wacław Niżyński. Jutro znów się urodzi i zgubi go to kolejny raz. Jutro ktoś znów trąci palcem klawisz "Światło". Więc on podniesie głowę. Znów. I spojrzy na ścianę.
rozwiń zwiń