Herta Müller już od debiutanckiej książki "Niziny” konsekwentnie nawiązuje do osobistych przeżyć. Urodziła się w 1953 roku w zamieszkującej przez niemiecką mniejszość rumuńskiej wsi Nițchidorf, a jej ojciec był żołnierzem Waffen-SS. Dorastała w kraju komunistycznej dyktatury, doświadczając niejednokrotnie prześladowań przez władzę. W końcu wyemigrowała do Niemiec, gdzie m.in. pracowała na kilku uniwersytetach. Jej nowa książka "Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek" w przekładzie Katarzyny Leszczyńskiej jest ilustracją werdyktu z 2009 roku Szwedzkiej Akademii Królewskiej, która za "łączenie intensywności poezji i szczerość prozy przedstawiającej świat wykorzenionych" przyznała jej literacką Nagrodę Nobla. O jej nowych esejach w piątkowej "Czytelni” z Małgorzatą Szymankiewicz rozmawiali Magdalena Miecznicka i Piotr Kofta.
Większość esejów to autobiograficzne opowiadania, ale w książce odnajdziemy również recenzje krytyczno- literackie. Wypowiedzi Müller to studium totalitaryzmu, życia które było ciągle poddawane przemocy władzy. – Sytuacja prześladowań mniejszości niemieckich przez Securitate to nie tylko temat Hertty Müller, ale to był temat międzypokoleniowy – młodych Niemców o chwiejnej tożsamości, którzy wynieśli na barkach poczucie winy ze swoich rodzin – mówił Piotr Kofta.
Każda książka Müller to również popis jej umiejętności językowych. Jest pisarką pogranicza, dlatego język jakim się posługuje jest specyficzny, co najlepiej oddają oryginały. Kofta wspomniał o dużej zasłudze Katarzyny Leszczyńskiej, która przełożyła dotychczas prawie wszystkie prace niemieckiej noblistki. Eseje Müller stanowią pewnego rodzaju pomost między Europą Zachodnią i Wschodnią. – Czytałam jej eseje przez pryzmat tego, co mówi się w Polsce. U nas taki ostry głos pisarski nie pojawił się po 1989 roku – dodała Magdalena Miecznicka.
Nowa książka Herty Müller "Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek” ukazała się pod koniec lutego nakładem wydawnictwa Czarne.
is/bch