Joe Cocker był "po prostu wyjątkowy" i "przez całe życie pozostał tym samym człowiekiem - ogromnie utalentowanym, prawdziwą gwiazdą, ale też dobrym i skromnym facetem, który uwielbiał występować na scenie" - powiedział agent Barrie Marshall, dodając: "Nie da się zapełnić pustki, jaką pozostawił w naszych sercach".
Lokalna gazeta "The Yorkshire Post" podała, że muzyk zmarł w stanie Colorado na swoim ranczu (od wielu lat mieszkał z żoną w USA), po długiej chorobie nowotworowej płuc.
Cocker, obdarzony natychmiast rozpoznawalnym, głębokim głosem z charakterystyczną chrypką, zaczynał karierę w latach 60. w rodzinnym Sheffield na północy Anglii. Prowadził podwójne życie - za dnia pracował jako monter instalacji gazowych, nocami dawał pierwsze występy w klubach.
Trampoliną do międzynarodowej sławy okazał się dla niego cover piosenki Beatlesów "With a Little Help from My Friends" i występ na festiwalu Woodstock w 1969 r. Wśród jego największych przebojów znalazły się m.in. "Unchain My Heart", "You Are So Beautiful" czy "You Can Leave Your Hat On". W sumie nagrał 23 płyty.
Po pierwszej fali sukcesu przyszły lata 70., naznaczone uzależnieniem od narkotyków i ekscesami popełnianymi pod wpływem alkoholu. - Narkotyki były wszędzie i ja się na nie rzucałem. Kiedy już się trafi na tę równię pochyłą, trudno jest powstrzymać upadek. Zajęło mi to całe lata - powiedział w jednym z wywiadów.
Źródło: CNN Newsource/x-news
Pomogła mu żona Pam Baker. - Uświadomiła mi, że ludzie wciąż chcą mnie słuchać - mówił muzyk. Na scenę muzyczną powrócił w latach 80., z tego czasu pochodzą m.in. utwory "When the Night Comes" czy "N'Oubliez Jamais". Hit nagrany wraz z Jennifer Warnes - "Up Where We Belong" do filmu "Oficer i dżentelmen" - przyniósł mu nagrodę Grammy oraz Oscara w 1983 r.
Za zasługi dla muzyki Cocker został odznaczony w 2007 roku Orderem Imperium Brytyjskiego. Ostatni koncert zagrał w lipcu w Londynie.
PAP/IAR/aj