Jest dowodem na to, jak łatwo, przez zwykłe zaniechanie, z mapy regionu znika jedno z piękniejszych założeń dworsko-parkowych. Nic tego nie tłumaczy, to nie są rubieże – Dylewo usytuowane jest około 20 km na południowy wschód od Ostródy.
Majątek w Dylewie miał szansę przetrwać, ponieważ przez lata funkcjonowało tu państwowe gospodarstwo rolne. Zabudowania gospodarcze i inwentarskie trwały; mleczarnia, stajnie, murowany kurnik, cielętnik, a przede wszystkim piękna, w pełni zmechanizowana obora z ozdobnymi stropami Kleina czy ogromny spichlerz z wieżyczką zegarową, były użytkowane. Po likwidacji PGR-ów, w1993 roku, nie pojawił się nabywca i nie było pomysłu na to miejsce. Wieś się wyludnia, kościół z pięknym, manierystycznym ołtarzem niszczeje, a dawny park z jego rozpadającą się, oryginalną architekturą, pochłania przyroda.
To ważne miejsce w historii dziedzictwa kulturowego regionu – do 1945 roku gromadzona była tu jedna z największych i najciekawszych kolekcji sztuki współczesnej. Przy skromnym dworze założono jeden z piękniejszych parków, z ówcześnie bardzo nowoczesną w stylu architekturą ogrodową. Właściciele Dylewa, rodzina von Rose, która przybyła tu z Meklemburgii dopiero w 1860 roku, z niewielkiego majątku szybko uczyniła miejsce piękne i bardzo nowoczesne. Franz von Rose, architekt z wykształcenia, miłośnik i znawca sztuki, stworzył w Dylewie salon sztuki współczesnej, miejsce przychylne młodym talentom.
Osiemnaście lat związany był z Dylewem Adolfo Wildt (1868–1931) – znakomity mediolański rzeźbiarz, mistrz marmuru, symbolista, wizjoner, który umiał w marmurze wyrzeźbić ludzkie uczucia, i którego prace dziś są bardzo poszukiwane na rynku sztuki. Dylewo to również największe dzieło słynnego wschodniopruskiego projektanta ogrodów – Johanna Larassa. Park krajobrazowy o malowniczej, wyszukanej kompozycji, ze stawem o nieregularnym brzegu, z wyspą i półwyspami, bogatym, różnorodnym drzewostanie, z siecią wijących się alejek, zaskakującymi osiami widokowymi. To park o wspaniałej architekturze ogrodowej, z mostkami, wiaduktem nad i tunelem pod drogą, z piękną kamienną grotą. O rzeźbach, które niegdyś zdobiły park, głównie dziełach Wildta, trudno dziś mówić – nieliczne przewieziono do Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, reszta została zniszczona lub zaginęła. Ostatnią, znakomitą rzeźbę przedstawiającą twórcę parku Johanna Larassa, wyrzeźbioną przez Wildta w formie wgłębionego tonda w wielkiej kostce różowego, karraryjskiego marmuru, ukradziono z parkowej wyspy w 2001 roku! Służby konserwatorskie i muzealne wiedziały o jej istnieniu. Od 1945 roku leżała przewrócona w błocie, aż zlitowali się nad nią złodzieje…
W 1945 roku tylko jedna bomba spadła na środkową część pałacu, wybuchł pożar, ale ocalały boczne skrzydła, park, kościół, interesujące architektonicznie zabudowania wielkiego podwórza gospodarczo-inwentarskiego oraz cała wieś majątkowa. Ale dziś, po prawie siedemdziesięciu latach, z dawnego Döhlau pozostało niewiele. Można jedynie opowiadać o Dylewie, jak było niezwykłym, wyjątkowym miejscem i, znając historię, pojechać tam w poszukiwaniu śladów dawnej świetności. Podróż może nie będzie zbyt radosna, bo ludzie i najnowsza historia obeszli się z tym miejscem okrutnie, ale może dlatego właśnie warto, by zdążyć zobaczyć to znikające z mapy dziedzictwa kulturowego regionu miejsce.
Audycję przygotowali Małgorzata Jackiewicz-Garniec i Piotr Matwiejczuk.