- Mieliśmy okazję usłyszeć wiele dobrych płyt chopinowskich, jednak żadna nie wniosła nic świeżego do kanonu wykonawczego - zgodzili się krytycy muzyczni: Ewa Szczecińska, Tomasz Szachowski, Kacper Miklaszewski oraz Jacek Marczyński, którzy w "Płytomanii" Jacka Hawryluka dokonali fonograficznego podsumowania roku 2010.
W rezultacie do najciekawszych wydarzeń należały wznowienia historycznych nagrań najwybitniejszych pianistów minionego stulecia, m.in. historyczne nagrania laureatów Konkursów Chopinowskich, opublikowane właśnie przez Polskie Nagrania w siedmiopłytowym zestawie. Także w tym roku zakończona została bezprecedensowa "czarna seria" Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, w ramach której najwybitniejsi współcześni pianiści (m.in. Janusz Olejniczak, Kevin Kenner i Tatiana Shebanova) zmierzyli się nie tylko z dziełami polskiego mistrza, lecz także z pamiętającymi jego czasy instrumentami. Rozwijająca się w skali międzynarodowej moda na chopinowskie Erardy i Pleyele to w znacznym stopniu zasługa NIFC.
Obchody Roku Chopinowskiego całkowicie przyćmiły dwusetną rocznicę urodzin Roberta Schumanna - przynajmniej w Polsce. O wiele łaskawsza dla ojca niemieckiego romantyzmu okazała się jednak fonografia. - Muzyka Schumanna znajduje się w lepszej sytuacji niż dorobek Chopina - zauważył słusznie Kacper Miklaszewski. - A to dlatego, że wciąż możemy odkrywać kolejne utwory z jego ogromnego dorobku, które nigdy wcześniej albo bardzo rzadko były nagrywane.
Pod tym względem rewelacją wydaje się przedsięwzięcie francuskiego pianisty Érica Le Sage, który dla modnej wytwórni Alpha postanowił nagrać komplet solowych oraz kameralnych utworów Schumanna. Na rynku ukazał się niedawno ostatni, jedenasty w serii wielopłytowych albumów.
Paradoksalnie miniony rok okazał się także przełomowy dla dorobku Karola Szymanowksiego, którego siedemdziesiątą rocznicę śmierci obchodziliśmy przed czterema laty. - Dopiero dziś wiemy, że Rok Szymanowskiego na dobre wprowadził muzykę tego kompozytora do światowych sal koncertowych i oper - powiedział Jacek Hawryluk. - Kulminacją tego procesu jest monograficzna płyta nagrana przez samego Pierr'e Bouleza.
Francuski dyrygent nie przez przypadek wybrał z dorobku Szymanowskiego dzieła najbardziej "modernistyczne" (III Symfonię "Pieśń o nocy" i I Koncert skrzypcowy). Choć dziś uznawany jest za wyśmienitego interpretatora symfoniki Mahlera czy oper Wagnera, przez całe dekady zapracował na opinię radykalnego wroga tradycjonalizmu i piewcę nowoczesności.
W przeciwieństwie do Bouleza, Szymanowski nigdy nie należał do głównego i najbardziej progresywnego nurtu europejskiej awangardy. W tym kontekście włączenie jego muzyki do repertuaru bezkomprowisowego modernisty nabiera szczególnego znaczenia.
- Muzyka Szymanowskego fascynowała mnie od bardzo dawna, tyle, że wcześniej nie pasowała do mojego "muzycznego krajobrazu" - mówił Pierre Boulez na antenie Dwójki. - Pierwszy raz zetknąłem się z nią na początku lat 40. - U Szymanowskiego podoba mi się przede wszystkim nowoczesna narracja uwolniona od schematów tradycyjnej formy symfonicznej.
Warto przypomnieć, że w minionym roku także Polskie Radio przyłożyło rękę do promocji naszej rodzimej muzyki. Międzynarodową rewelacją okazało się nagranie zapomnianej opery "Maria" Roman Statkowskiego, dokonane przez Polską Orkiestrę Radiową pod dyrekcją Łukasza Borowicza. Ci sami artyści opublikowali w katalogu niemieckiej firmy CPO dwie pierwsze płyty szeroko zakrojonej serii poświęconej symfonicznej muzyce Andrzeja Panufnika, a także towarzyszyli światowej sławy tenorowi Piotrowi Beczale w jego albumie "Słowiańskie arie operowe" (z takimi rodzynkami, jak zapomniane przeboje Nowowiejskiego i Żeleńskiego). Na dokładkę cyfrowej edycji doczekały się archiwalne nagrania słynnego Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia, czyli jednego z pierwszych i najważniejszych ośrodków muzyki elektronicznej na świecie. Na 3 albumach opublikowanych przez niewielką warszawską wytwórnię Bôłt znalazły się nie tylko historyczne arcydzieła, lecz także ich współczesne, instrumentalne aranżacje.
Wciąż można odnieść wrażenie, że nasza klasyczna fonografia pozostaje w stanie zarodkowym. Za to polska muzyka - klasyczna i współczesna - coraz lepiej radzi sobie na światowych rynkach, w czym ani pomógł ani przeszkodził jej Rok Chopinowski...