- Nie nagrywam płyt, dopóki nie mam dobrego pomysłu, dopóki nie mam czegoś do opowiedzenia - mówił Pawłowi Sawickiemu Marek Napiórkowski. - Każda z poprzednich płyt była powodem do dumy i źródłem ekscytacji, ale 'UP!' jest dla mnie czymś szczególnym. Sumą doświadczeń, wejściem na wyższy poziom i pierwszym krokiem, by iść… jeszcze wyżej - powiedział.
Na najnowszym albumie Napiórkowskiego dochodzi do spotkania wielu muzycznych światów, pojawia się nonet złożony z muzyków klasycznych, przywołujący brzmienia kojarzone z muzyką współczesną, jest przesterowana gitara odpowiedzialna za fragmenty wzmożonej ekspresji i są oczywiście znakomici muzycy jazzowi. Napiórkowskiemu na płycie "UP!" towarzyszą wysoko ceniony nowojorski perkusista Clarence Penn, a także Robert Kubiszyn (kontrabas i gitara basowa), Adam Pierończyk (saksofony sopranowy i tenorowy), Henryk Miskiewicz (klarnet basowy) oraz Krzysztof Herdzin (fortepian). Herdzin jest również odpowiedzialny za przygotowanie aranżacji kompozycji Napiórkowskiego na zespół muzyków klasycznych.
Płyta "UP!" to pierwszy projekt Napiórkowskiego, który angażuje tak wielu muzyków - udział w nagraniu wzięło aż czternastu instrumentalistów. Gitarzysta podkreślił, że wszyscy instrumentaliści w studiu nagrywali równocześnie, dzięki temu płyta jest zapisem wspólnego muzykowania, podzielanego dowiadczenia.
- Każda z moich płyt jest nagrywana na tak zwaną setkę, jak my o mówimy. Oczywicie w przypadku poprzednich albumów zdarzała się postprodukcja, jakies instrumenty były dogrywane... Ale w przypadku płyty "UP!" wszyscy gramy na raz - mówił Napiórkowski.
>>>Przyjdź na koncert Marka Napiórkowskiego. Kup bilet<<<
Koncert w Studiu im. Witolda Lutosławskiego rozpocznie się w piątek, 14 marca, o godzinie 20.30. Clarence'a Penna zastąpi na perkusji Paweł Dobrowolski.
W czwartkowym "Poranku Dwójki" gościł także dyrektor artystyczny Filharmonii Narodowej, Jacek Kasprzyk. Maestro zaprosił na koncert z muzyką Mahlera i Schnittkego, który odbędzie się w filharmonii w piątek i sobotę. Z dyrygentem rozmawiała Beata Stylińska.
ag/jp