- Rozglądając się wokół siebie ,widziałem ludzi, którzy są nieszczęśliwi z powodu tego, co robią - wspominał Wojciech Pszoniak. - Nie mają już siły żeby to zmienić, a potem jeszcze dzieci, rodzina… Tkwią w tym i są nieszczęśliwi. Ja się tego straszliwie bałem i modliłem się, żebym tylko dobrze wybrał. Udało mi się: jestem szczęśliwy, że jestem aktorem!
Wśród swoich aktorskich wzorów Wojciech Pszoniak wymienia Laurence'a Oliviera, Bustera Keatona i Charliego Chaplina: - To przykładu talentów rozumianych jako przekraczanie granic zdolności - wyjaśnia Pszoniak. - Talent nie jest człowiekowi dany. Dane są zdolności. Talent to sposób, w jaki wykorzystuje się zdolności.
Wśród polskich aktorów w panteonie wzorów Pszoniaka najważniejsze miejsce zajmuje Tadeusz Łominicki. Według gościa Dwójki to największy polski aktor, któremu udało się znaleźć własną drogę.
Wyjazd za granicę i występy w Paryżu oraz Londynie umożliwiły Pszoniakowi poszerzenie horyzontów artystycznych, bo teatr francuski czy angielski to inne światy niż teatr polski. A to dlatego, że aktor jest oczywiście związany ze swym językiem ojczystym, a język to przecież świat. Mimo to bariera językowa, choć była wyzwaniem, okazała się możliwa do pokonania.
- Sztuka aktorska rodzi się nad słowem. Tam, gdzie kończy się słowo, zaczyna się pole i tajemnica sztuki aktorskiej. Wyobrażmy sobie, że zdarza się nam coś niezwykłego i wszyscy proszą "opowiedz!", a nam brakuje słów… Tu właśnie zaczyna się przestrzeń do zagospodarowania przez aktora - wyjaśnia Wojciech Pszoniak. - Słowo jest ważne, ale to deklamacja. Istotą sztuki aktorskiej pozostaje czerpanie z tej wartości, którą człowiek ma w nadmiarze, której w ogóle nie jest w stanie wykorzystać, bo to "kosmos", psychika, nad którą się nie panuje.
W rozmowie z Magdaleną Juszczyk Wojciech Pszoniak opowiadał również o niespełnieniu, kuchni, rolach oraz co tym, co sprawia, że po kilkudziesięciu latach zawód aktora nadal go fascynuje.
Zapraszamy do wysłuchania audycji.