U podłoża nienawiści orkiestry do dyrygenta leży niechęć klasowa...

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2014 23:00
- Zespół musi spełniać życzenia dyrygenta, nie zawsze będąc do nich przekonanym. W podświadomości orkiestry tworzy się więc niechęć klasowa. Wygrywa ten, kto potrafi tę niechęć zniwelować - mówił znakomity dyrygent w rozmowie z Janem Weberem.
Audio
  • Witold Rowicki: u podłoża nienawiści orkiestry do dyrygenta leży niechęć klasowa...
Warszawa, 1948. Koncert Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Witolda Rowickiego w teatrze Roma
Warszawa, 1948. Koncert Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Witolda Rowickiego w teatrze RomaFoto: PAP

Serwis specjalny: Witold Rowicki w Polskim Radiu >>>

- Niestety większość z nas lubi podkreślać dystans pomiędzy sobą a muzykami zespołu. A to po pierwsze nieprawda, a po drugie strategia niedająca dobrych wyników w pracy - wyjaśniał dalej. Witold Rowicki przedstawił także trzy pierwsze kroki, które pokonuje w pracy ze swoimi studentami: - Po pierwsze naucz się nie przeszkadzać orkiestrze. Po drugie naucz się jej pomagać. Po trzecie spróbuj ją prowadzić - wymienił.

Jak zatem gość Jana Webera tłumaczył sobie stereotyp "dyrygenta-tyrana" i niezliczone anegdoty o emocjonalnych reakcjach mistrzów batuty? - Gdy wiem, że muzyk nie potrafi więcej, to się nie czepiam. Ale jeśli wyczuwam wielkie niespożytkowane możliwości, to mnie ponosi i wtedy się złoszczę - zdradził.

Więcej szczegółów pracy dyrygenta oraz anegdoty o mistrzach batuty w nagraniu archiwalnej rozmowy.

mm/mc

Zobacz więcej na temat: MUZYKA Witold Rowicki
Czytaj także

Witold Rowicki. Dla muzyki musiał uciekać z domu

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2014 23:30
- Jako szesnastolatek podjąłem decyzję, że chcę się w życiu zajmować muzyką. Niezgoda moich rodziców była tak wielka, że musiałem dosłownie uciec z domu - wspominał trudne początki swojej kariery wybitny dyrygent.
rozwiń zwiń