We wtorek, 19 sierpnia obchodzony jest Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej, który został ustanowiony przez ONZ, dla upamiętnienia pracowników misji ONZ, poległych w 2003 roku, w czasie zamachu bombowego w Bagdadzie.
- W tamtym właśnie momencie społeczność humanitarna zetknęła się z sytuacją, w której pracownicy niosący pomoc, która jest bezstronna, apolityczna, neutralna stali się dla pewnych grup zbrojnych takim samym celem, jak żołnierze czy policjanci. Przez ostatnie 10 lat społeczność humanitarna bardzo intensywnie pracuje nad tym, by nieść pomoc właśnie w te rejony, w których humanitariusze mogą być zaatakowani - tłumaczył Wojciech Wilk.
Prezes Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej mówił, że dziś pomocy najbardziej potrzebują mieszkańcy Bliskiego Wschodu. Chodzi głównie o Syryjczyków i Kurdów, którzy są zmuszani do opuszczenia swoich domów. W związku z wojną domową prawie 6,5 miliona Syryjczyków zostało uchodźcami. Wielu z nich znalazło schronienie w sąsiednich krajach. Najwięcej, ponad 850 tysięcy, trafiło do Libanu.
Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej zapewnia im tam schronienie nieprzerwanie od sierpnia 2012 roku. Dzięki funduszom Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców za pośrednictwem PCPM z pomocy skorzystało już blisko 6000 uciekinierów z Syrii. PCPM pomaga m.in znaleźć odpowiednie mieszkanie oraz pokrywa większość kosztów związanych z ich wynajmem. Organizuje też zbiórki pieniędzy i ubrań dla uchodźców - rodziny syryjskie uciekając ze swoich domów zostawiły w nich niemal cały dobytek.
Jak wyliczał gość "Sygnałów dnia" ze względu na konflikt w tym rejonie szacuje się, że pomoc humanitarna wymaga nakładów rzędu 17 miliardów dolarów. To prawie 60 procent więcej, niż jeszcze 5 lat temu. Według niego, sytuacja ta przerasta możliwości światowych organizacji humanitarnych.
Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej angażuje się też w szkolenia ratowników na Ukrainie. Jak mówił Wilk, chodzi o to, by wspomóc tych, którzy bezpośrednio pomagają osobom poszkodowanym w walkach na wschodzie tego kraju. Wilk powiedział, że Centrum szuka współpracowników. Powinni oni znać obce języki i mieć kwalifikacje medyczne lub ratownicze. Powinni też być gotowi do wyjazdu w dowolny rejon świata w ciągu 24 godzin. Obecnie z Centrum współpracuje ponad 40 osób, głównie lekarzy i strażaków. - Trzeba jednak powiększyć ten zespół, gdyż ratowników jest za mało - mówił gość "Sygnałów dnia".
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
(asop)