"Czarna flaga islamu zawiśnie nad Downing Street" - odgrażają się radykalni członkowie armii dżihadystów Państwa Islamskiego. Po Iraku i Syrii chcą przejść przez Jordanię, Arabię Saudyjską, a w dalszej kolejności przez południową Turcję, Liban oraz Izrael. Okrucieństwo armii oznacza katastrofę dla jazydów, chrześcijan i wszystkich, którzy nie podporządkują się prawu szariatu. Scenariusz z Downing Street to wcale nie political fiction - Europa śni swój multikulturalny sen, a jej synowie wyjeżdżają jako ochotnicy na wojnę domową w Syrii.
– Islam był od początku polityczny – powiedział Jan Natkański. – Prorok Mahomet był zarówno przywódcą religijnym, jak politycznym. Mówienie, że islam jest wykorzystywany politycznie, nie zgadza się do końca z prawdą. On jest wykorzystywany w specyficzny sposób w ciągu ostatnich dekad – zauważył.
Gość audycji "O wszystkim z kulturą" stwierdził, że początków Państwa Islamskiego należy szukać w ogóle w przejawach terroryzmu na Bliskim Wschodzie. – To w nowoczesnych czasach, po II wojnie światowej, pojawił się terroryzm jako forma walki politycznej. Wiązało się to z początkami Izraela i początkami ruchu palestyńskiego. Tam właśnie się to narodziło, lecz z nieco odmiennych względów – mówił.
O pochodzie dżihadystów na Zachód i Państwie Islamu rozmawiali w Dwójce także dr Monika Gabriela Bartoszewicz z Centrum Myśli Jana Pawła II, zajmująca się terroryzmem i przemocą religijną, oraz Mariusz Borkowski, publicysta Polskiego Radia, wieloletni korespondent mediów na bliskim wschodzie.
Audycję prowadzili Barbara Schabowska i Michał Żakowski
mc