21 maja 1991 w zamachu bombowym zginął premier Indii Rajiv Gandhi.
Był ostatnim z dynastii, która wielce wpłynęła na losy i oblicze współczesnych Indii. Obok Mahatmy Gandhiego, Jawaharlala Nehru i Indiry Gandhi.
Syn tej ostatniej w 1947 roku, gdy Indie odzyskały niepodległość, miał zaledwie trzy lata. Był zawodowym pilotem indyjskich linii lotniczych, od polityki trzymał się z dala. Na scenę polityczną wkroczył dopiero w 1980 roku, po śmierci młodszego brata, szykowanego na następcę Indiry Gandhi.
Po śmierci matki w 1984 roku objął przywództwo w Indyjskim Kongresie narodowym i został wybrany premierem. Postawił na młodzież i jej edukację. Dążył do unowocześnienia Indii. Był światowcem, bardzo dobrze przygotowanym do przeprowadzenia modernizacji Indii, jednocześnie nie paląc za sobą mostów i nie zaprzeczając tradycji.
- Chciał, aby Indie uzyskały status mocarstwa światowego. Udało mu się umocnić pozycję Indii na kontynencie azjatyckim. Niesłusznie patrzymy na wszystko przez pryzmat Europy. Indie są potęgą – mówiła na antenie Polskiego Radia dziennikarka Janina Pałęcka.
W 1989 roku partia kongresowa odniosła dotkliwą porażkę w wyborach powszechnych, a sam Rajiv, oskarżany o niekompetencję i nieprzewidywalność, ustąpił z funkcji premiera.
Dwa lata później ruszył w podróż po Indiach, aby wskrzesić dawne triumfy swojej partii. Miał wielkie szanse powrotu na fotel premiera. - Był zafascynowany postacią Johna F. Kennedy’ego. Tworząc swój wizerunek nowoczesnego premiera wzorował się na amerykańskim prezydencie – mówiła Janina Pałęcka w rozmowie z Sławomirem Szofem.
Rajiv Gandhi, tak samo jak Kennedy, zginął, mając przed sobą potencjalne ogromne sukcesy. 21 maja 1991 udany zamach bombowy przeprowadzili tamilscy terroryści.
Posłuchaj audycji z cyklu "Postacie XX wieku".