- Nie zmienię swoich przekonań i pozostaję zwolennikiem powrotu Krymu do Ukrainy. Uważam, że aneksja jest aneksją, a obecne (rosyjskie) władze są władzami przestępczymi - powiedział Umerow po rozprawie.
Wyrok nie jest prawomocny i obrona Umerowa ma zamiar go zaskarżyć. Prokurator domagał się dla niego kary 3,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata.
- Dla nas ten wyrok jest szokiem. W jaki sposób Umerow, człowiek, któremu cały czas skacze ciśnienie, ma chorobę Parkinsona i przeszedł operację na sercu, będzie odbywał wyrok bez stałej opieki lekarskiej? Ten wyrok jest równoznaczny z wyrokiem śmierci - mówił jeden z obrońców skazanego, Edem Semedlajew.
Proces Umerowa trwał od czerwca 2016 roku. Wcześniej rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa wszczęła przeciwko niemu śledztwo, zarzucając mu nawoływanie do naruszenia jedności terytorialnej Rosji.
Wyrok skrytykował prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który nazwał go "haniebnym". Prezydent zaapelował do wspólnoty międzynarodowej o nasilenie nacisków na Rosję, która - jak podkreślił - stosuje represje wobec ukraińskich obywateli na Krymie. Z podobnym apelem wystąpiło ukraińskie MSZ.
Umerow był do 2014 r. szefem administracji rejonu bakczysarajskiego. Po aneksji Krymu przez Rosję podał się do dymisji, by nie współpracować z nowymi władzami. Sprawował też funkcję wiceszefa samorządu tatarskiego, Medżlisu, i wiceprzewodniczącego parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu.
mr