Rzecznik NLD Win Htein powiedział, że partia może liczyć na wynik na poziomie ok. 80 proc. Jednak Suu Kyi próbowała temperować oczekiwania i czekać na oficjalne wyniki, które komisja wyborcza ma podać w ciągu dnia w poniedziałek.
- Jest jeszcze zbyt wcześnie na gratulowanie naszym kandydatom, choć na pewno macie już pewne wyobrażenie o wynikach - powiedziała zwolennikom NLD przed siedzibą partii w Rangunie. Nie należy się przechwalać, bo to uraża uczucia przegranego - dodała.
Z kolei przewodniczący parlamentu Shwe Mann, jeden z najbardziej prominentnych przedstawicieli rządzącej partii USDP, oficjalnie uznał swą porażkę w wyborach wobec rywala z NLD.
Kilka partii protestowało przeciw możliwym fałszerstwom wyborczym, związanym z manipulowaniem kartami wyborców, którzy skorzystali z możliwości wcześniejszego oddania głosu - powiedział agencji dpa rzecznik partii mniejszości SNLD w regionie Szan, San Leik.
Na razie komisja wyborcza milczy
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, birmańska komisja wyborcza nie przedstawiła rano wstępnych i cząstkowych wyników wyborów parlamentarnych w tym kraju. Według zapowiedzi, cząstkowe wyniki mają zostać zaprezentowane dopiero po południu lub wieczorem.
Z nieoficjalnych przekazów wynika, że opozycyjna Narodowa Liga na Rzecz Demokracji kierowana przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi odniosła w tych wyborach zwycięstwo.Nie oznacza to jednak, że Narodowa Liga na Rzecz Demokracji będzie mogła utworzyć rząd. W zgodzie z birmańską konstytucją uchwaloną w roku 2008, w niedzielnych wyborach walczono jedynie o 75 procent mandatów parlamentarnych. Pozostałe zostały zarezerwowane dla przedstawicieli armii. Oznacza to, że opozycja musiałaby zdobyć co najmniej 67-procentowe poparcie, by móc tworzyć rząd i w przyszłości wybrać nowego prezydenta. Ciągle nie wiadomo, czy takie będą oficjalne wyniki głosowania.
Całą noc pod ranguńskim biurem Narodowej Ligi na Rzecz Demokracji gromadziły się tłumy zwolenników opozycji. Z coraz większym niepokojem oczekiwali oni na pierwszy komunikat komisji wyborczej. Wielu uczestników zgromadzenia uważa opóźnianie ogłoszenia cząstkowych wyników głosowania za próbę manipulacji podczas liczenia głosów. W czasie samego głosowania nie odnotowano jednak znaczących uchybień w procedurach wyborczych.
Przełomowe wybory
To pierwsze wolne wybory w Birmie od kiedy w 2011 roku wojskowa junta, która twardą ręką władała krajem przez pięć dekad, przekształciła się w cywilny rząd jako Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP). Przed 25 laty partia NLD wygrała wybory, zdobywając 80 proc. miejsc w parlamencie, ale wojskowa junta nie uznała wówczas wyników głosowania.
Przed wyborami obserwatorzy nie byli w stanie przewidzieć ani wyniku, ani jego konsekwencji. W ocenie ekspertów, mogą one być kolejnym krokiem ku pokojowej transformacji, ale też mogą na nowo zdestabilizować 50-milionową Birmę.
Były wojskowy szef rządu, obecny prezydent Thein Sein zapewnił, że uzna każdy wynik głosowania.
PAP/IAR/agkm
Aung San Suu Kyi z kwiatami od zwolenników przed lokalem wyborczym w Kawmhu; PAP/EPA/RUNGROJ YONGRIT