Sowieci we właściwy sobie sposób szerzyli dezinformację. Nie tylko nie wypowiedzieli wojny, ale swój najazd tłumaczyli jako próbę zaprowadzenia porządku we wschodnich rubieżach RP, chęć ochrony mniejszości białoruskiej i ukraińskiej, a czasem wręcz jako militarną pomoc dla Polski. - Sowieci urządzali też, jak oni to nazywali, swoistą "maskirowkę". Zapewniali Polaków o wsparciu materiałowym do momentu uderzenia. Zresztą w tej sprawie do Moskwy pojechał polski wysłannik, gdzie ambasador Polski, Wacław Grzybowski, był zszokowany, że w sytuacji, kiedy wiadomo, że sowieckie wojska stoją nad granicą, dyplomacja polska jest tak niedomyślna - mówił w Dwójce Dariusz Kaliński.
Mimo licznych meldunków o mobilizacji Rosjan, atak Sowietów zaskoczył dowódców polskich. Jak wyjaśnia autor książki, wynikało to stąd, że byliśmy zaabsorbowani wojną z Niemcami. Nie bez winy była też słaba komunikacja – często meldunki nie spływały tam, gdzie trzeba. Jak podkreślił specjalista od II wojny światowej, nawet Edward Rydz-Śmigły był przekonany, że wkroczenie wojsk to naturalny odruch państwa, którego sąsiad toczy wojnę.
Jakie rozkazy wydawali dowódcy polscy i radzieccy? Jak zachowywali się żołnierze i członkowie Korpusu Ochrony Pogranicza? Jak zareagowała społeczność międzynarodowa? Jak długo broniły się najważniejsze polskie miasta? Co chciał osiągnąć Stalin? O tym w nagraniu audycji.
***
Prowadził: Michał Nowak
Gość: Dariusz Kaliński (specjalista od II wojny światowej, publicysta, autor książki "Czerwony najazd")
Data emisji: 17.09.2019
Godzina emisji: 17.30
Materiał został wyemitowany w audycji O wszystkim z kulturą.
mko/am